Times: „Prezydenta wybiorą urlopowicze na Majorce”
O tym, kto będzie następnym prezydentem Polski, przesądzą urlopowicze na plażach Majorki - sądzi poniedziałkowy „The Times”, wskazując na działania przygotowywane przez MSZ, mające umożliwić Polakom na wakacjach głosowanie w drugiej turze wyborów.
- 21.06.2010 12:31 (aktualizacja 07.08.2023 21:47)
Gazeta, która nazywa wybory zmaganiami "hrabiego z bratem", zwraca uwagę, że Polacy będą mogli głosować w różnych popularnych wśród urlopowiczów miejscach, takich jak Warna, Antalya, Majorka, a także w Grecji i W. Brytanii. Przypomina, że uprzednio za granicą głosowano tylko w pierwszej turze wyborów prezydenckich, a letnie wakacje nie były problemem, ponieważ wybory organizowano na jesieni.
Autokary dla urlopowiczów
Agencje turystyczne mają urlopowiczom udostępnić autokary, by mogli dojechać do punktów głosowania. Oznacza to, że wyborcze ulotki będą rozdawane na śródziemnomorskich plażach - zaznacza gazeta.
- Inicjatywa może przynieść korzyści kandydatowi PO Bronisławowi Komorowskiemu, ponieważ jest postrzegany jako bardziej nowoczesny i proeuropejski, atrakcyjniejszy dla zamożnych wyborców mieszkających w miastach i spędzających wakacje za granicą. Z kolei Jarosław Kaczyński ma większe poparcie wśród wyborców wiejskich (których na zagraniczne wakacje nie stać) - sugeruje "Times".
„The Guardian" napisał, że Komorowski był faworytem i jego wygrana w pierwszej turze nie jest niespodzianką, ale jego wyborczą kampanię nazywa "mało inspirującą".
Drętwy styl i skłonność do gaf
Jak pisze "The Economist" na swej stronie internetowej, Komorowski skorzystał na popularności premiera Donalda Tuska, co pozwoliło mu zrównoważyć "drętwy styl i skłonność do gaf". Według tygodnika szansom Kaczyńskiemu szkodzi polityczna przeszłość - jako premier w latach 2005-07 był politykiem "niepopularnym i głęboko dzielącym ludzi", jednak w kampanii wyborczej wypadł lepiej i zaskoczył zarówno media, jak i tych, którzy spisali go na straty.
Tygodnik ostrzega, że "dalsze gafy mogą wykoleić Komorowskiego", który "ma chwiejne stanowisko w sprawie polityki fiskalnej, nie zna się na eksploatacji gazu łupkowego i brak mu pewności w sprawach międzynarodowych".
Wynik wyborów może, zdaniem tygodnika, przesądzić o tym, jaki będzie przyszły model systemu świadczeń socjalnych państwa.
- Kaczyński, podobnie jak i jego brat, zapowiada, że będzie bronił świadczeń socjalnych dla najuboższych. Taka postawa odpowiada pracownikom sfery budżetowej, ale zahamowałaby rządowe zabiegi ograniczenia 7-procentowego deficytu i oznaczałaby dalsze pięć lat zaniechań i sporów w tej sprawie - napisał "The Economist".
Wygodna wymówka
Z drugiej strony tygodnik zauważa, że rząd PO okazał się rozczarowaniem dla tych, którzy spodziewali się po nim radykalnych reform finansów publicznych i poskromienia biurokracji, a groźba prezydenckiego weta ze strony Lecha Kaczyńskiego była dla niego "wygodną wymówką tłumaczącą bierność".
- Trzeba przyznać, że gospodarczo Polska radzi sobie dobrze, wzrostu PKB mogą jej pozazdrościć inne europejskie państwa, ale wiele głęboko zakorzenionych problemów jest nierozwiązanych, a nawet nie jest w ogóle omawianych - dodaje "The Economist".
Wymienia wśród nich przykładowo najwyższą w UE liczbę ofiar śmiertelnych wypadków drogowych (30 tys. od czasów akcesji), pytając, jak się to ma do hasła obrony życia głoszonego przez polityków wszystkich politycznych odcieni w Polsce. Inną kwestią pomijaną w debacie publicznej jest eksplozja pornografii, zwłaszcza ulotek reklamujących domy publiczne, zalegających chodniki, i przemyt ludzi, zwłaszcza kobiet z Ukrainy, do strefy bezwizowej Schengen.
"Rolą prezydenta, bez względu na to, kto by nim został, jest wykazanie przywództwa w sprawach ważnych, o których powinno się rozmawiać publicznie, ale się nie rozmawia"= - konkluduje tygodnik.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze