Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Chopin w morzu

Trwa rejs polskiego brygu STS "Fryderyk Chopin" do Londynu. Na razie morze jest spokojne. Mimo przeciwnych wiatrów, kapitan wraz z załogą, dołożą wszelkich starań, żeby w Londynie być na czas.

Wczoraj przez cały dzień morze było spokojne, nie obyło się jednak bez choroby morskiej na pokładzie. Część załogi zaokrętowanej w St. Malo wczoraj, pierwszy raz w życiu, wyszła w morze i marynarze musieli przyzwyczaić się do warunków panujących na pokładzie. Po opuszczeniu przepięknego portu w St. Malo, załoga ćwiczyła jeszcze brasowanie masztów i po milczącej, acz wymownej, akceptacji kapitana, odnoszącej się do rezultatów tych ćwiczeń, wyszliśmy na pełne morze.

Rejs w nocy zakłócił alarm "mayday" nadawany z jednostki płynącej przed Fryderykiem, jednak łodzie SAR (Ratownictwo Morskie), przybyłe na miejsce nie stwierdziły nic niebezpiecznego.

- Jesteśmy zbyt daleko od jednostki nadającej "mayday" i zbyt wolno płyniemy, żeby wyruszyć na ratunek - powiedział oficer wachtowy, Mieczysław Leśniak, III Oficer na statku. - Był to sygnał "distress", czyli sygnał priorytetowy. Z komunikatów wiemy, że jednostki ratownicze były w pobliżu i szybko dotarły na miejsce - uzupełniła Joanna Węglarczyk, Kierownik Etapu.

Jak się później okazało, statek pod brytyjską banderą miał na pokładzie cztery osoby potrzebujące wsparcia medycznego.

"Fryderyk" trzyma kurs i już za cztery dni, widzimy się z załoga w Londynie. Ahoj!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama