Oficjalnie Londyn utrzymuje, iż w Libii nie ma brytyjskiego personelu wojskowego.
"Daily Mail" ocenia, że od miesiąca ok. 250 Brytyjczyków z sił specjalnych jest zaangażowanych w tajne operacje w Libii, a 100 dalszych z grupy wsparcia zostało tam wysłanych w ostatnich dniach.
Brytyjczycy otrzymali wyraźne instrukcje, by nie angażowali się w walki z siłami lojalnymi wobec Muammara Kadafiego, chyba że chodzi o własne życie lub o nadzwyczajne sytuacje, w których wojska libijskiego dyktatora zabijają nieuzbrojonych cywilów.
Głównym zadaniem komandosów jest identyfikacja celów i naprowadzanie na nie powietrznych ataków koalicji, a także rozpoznanie terenu i sił przeciwnika. Komandosi są zaopatrywani w wodę, żywność i amunicję z bazy na Cyprze.
Według brytyjskich mediów 800 żołnierzy piechoty morskiej (Royal Marines) jest przygotowanych do wyjazdu do Libii, by wesprzeć tam akcje humanitarne. Zadaniem marines będzie także dopilnowanie, by piloci RAF nie zabijali Libijczyków wykorzystywanych przez reżim Kadafiego w charakterze żywych tarcz do ochrony najważniejszych budynków publicznych.
Brytyjskie operacje powietrzne w Libii oraz ataki z okrętów na system obrony przeciwlotniczej tego kraju z użyciem pocisków samosterujących kosztowały do tej pory - w ocenie "Daily Mail" - 29,2 mln funtów, nie licząc operacji sił specjalnych.
Napisz komentarz
Komentarze