W. Brytania zamknęła swą ambasadę w Trypolisie w lutym i ewakuowała personel. Wkrótce potem brytyjskich dyplomatów wysłano do Bengazi, które było bastionem powstańców.
Wielka Brytania formalnie uznała powstańczą Narodową Radę Libijską 27 lipca, polecając przedstawicielom reżimu Muammara Kadafiego, by opuścili teren ambasady Libii w Londynie.
Według Camerona Libię stać na to, by sama sfinansowała swą odbudowę, bo jest jednym z najbogatszych państw Afryki. Jej zasoby ropy naftowej są dziewiąte na świecie - mówił premier.
W ocenie Camerona najważniejszymi zadaniami na obecnym etapie są: pomoc humanitarna obejmująca dostawy leków, wody i paliw, odblokowanie aktywów finansowych reżimu Muammara Kadafiego w bankach zachodnich i przekazanie ich powstańczym władzom oraz opanowanie lojalnych wobec Kadafiego ognisk oporu.
Z danych przedstawionych przez Camerona wynika, że samoloty RAF-u wykonały w Libii 2,4 tys. lotów (ok. 1/5 wszystkich lotów rozpoznawczych i bojowych międzynarodowej koalicji pod wodzą NATO), atakując ok. 900 obiektów wojskowych Kadafiego. Brytyjskie okręty egzekwowały embargo ONZ na dostawy broni.
W szczytowym okresie w operację libijską zaangażowanych było 2,3 tys. Brytyjczyków, 36 samolotów (w tym pięć śmigłowców) i 9 okrętów (w tym jeden podwodny).
Rola brytyjskiego personelu wojskowego nie zakończyła się - zaznaczył Cameron, wskazując na ogniska oporu w miastach Bani Walid, Syrta i Sabha. "Jesteśmy gotowi przedłużyć mandat ONZ na tak długo, jak okaże się to potrzebne, i dopomóc nowym władzom Libii w pociągnięciu do odpowiedzialności funkcjonariuszy reżimu Kadafiego" - podkreślił.
W ocenie komentatorów może to oznaczać, że Cameron jest zwolennikiem kontynuowania operacji natowskiej aż do pojmania Kadafiego lub stwierdzenia jego śmierci.
Powołując się na ustalenia z rządem powstańczym, brytyjski premier zapowiedział zorganizowanie konferencji z udziałem przedstawicieli różnych sił politycznych w Libii, która zaaprobuje proces demokratycznej przebudowy państwa i określi założenia nowej konstytucji. W ciągu 20 miesięcy odbyłyby się wybory.
Napisz komentarz
Komentarze