Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Jarosław w sosie suwerennym

„Propozycje Sikorskiego grożą rozpadem obecnej Unii i zastąpieniem jej jakimś kadłubowym tworem o nieznanej konsystencji, choć – jak żartuje Niall Ferguson – chodzi po prostu o odtworzenie Świętego Cesarstwa Narodu Niemieckiego” – skomentował berlińskie przemówienie Radosława Sikorskiego Jarosław Kaczyński.

 

Ferguson nie miał na myśli Świętego Cesarstwa Narodu Niemieckiego, ale imperium Habsburgów. Kaczyński nie doczytał artykułu, na który się powołuje, albo zna go z drugiej ręki. Zresztą Cesarstwo Rzymskie (Święte od 1157 r., a Narodu Niemieckiego od 1512 r.) było wobec Polski przyjazne, o czym świadczy podarowanie włóczni św. Maurycego Chrobremu przez Ottona III.

Sikorski powiedział w Berlinie to, co oczywiste: strefa euro (unia monetarna) nie ostanie się bez unii fiskalnej, a unia fiskalna będzie taka, jakiej chcą Niemcy. Najważniejsze było powiedzenie, że Polska nie obawia się działań Berlina w tym kierunku, gdyż każda alternatywa jest dla niej gorsza. Po ostatnim brukselskim szczycie wiadomo już, że eurostrefa nie dopuści do tego, by państwa UE niebędące jej członkami hamowały proces tworzenia unii fiskalnej. Dotyczy to nie tylko Brytyjczyków, ale także innych państw.

Zanosi się na to, że członkostwo w UE straci na znaczeniu, jeśli równocześnie nie będzie się w eurostrefie, ponieważ eurostrefa plus będzie miała swój własny traktat. Wolfgang Muenchau z „FT” argumentuje, że warunkiem przetrwania strefy euro jest zniszczenie UE, by nie wchodziła jej w paradę.

Tymczasem Kaczyński napisał w „Rzeczpospolitej”, że „realne szanse zmiany obecnej konstrukcji politycznej Unii są żadne”, a berlińskie przemówienie Sikorskiego nazwał „groźną fanfaronadą”.

Kaczyński oczywiście ma rację – obywatele Europy Zachodniej demokratycznie wybrali sobie banki, by demokratycznie pogrążyły ich kraje w recesji, suwerenności ich parlamentów nie ogranicza wspólny rynek, spekulacje walutowe ani limity emisji CO2, zaś agencje ratingowe, wyceniając sovereign rating, mają na względzie narodową suwerenność. Choć pomstowania Kaczyńskiego na Sikorskiego przypominają gromy, które w 1968 r. w Sali Kongresowej towarzysz Wiesław rzucał na rewizjonistów, żyje on mentalnie w XIX wieku.
Lider PiS nie wie, że w nowej UE ten, kto nie siedzi za stołem, zostanie podany na talerzu w suwerennym sosie. Problemem nie jest to, że Niemcy sformułowały swoje propozycje ws. unii fiskalnej, lecz to, że w obecnej postaci propozycje te są mało atrakcyjne i mogą okazać się niewystarczające.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama