Jednak atak na Akcakale, do którego doszło - jak twierdzi "Financial Times" - najpewniej podczas zaciętych walk o kontrolę nad terenami przygranicznymi między siłami reżimu Baszara el-Asada a rebeliantami, "nie powinien być postrzegany jako preludium do wojny" turecko-syryjskiej.
"Ani Syria ani Turcja nie mają interesu w szerszym konflikcie" - podkreśla gazeta w artykule redakcyjnym. Przypomina, że Turcja ma jedną z największych armii w NATO i "jeśli byłaby taka potrzeba, to mogłaby ona zadać poważne straty porozrzucanym po kraju wojskom syryjskim".
Turcja zdaje sobie jednak sprawę, że jakakolwiek wojna z Syrią nie cieszyłaby się poparciem społecznym - zaznacza "FT". Wielu Turków jest zdania, że ostra krytyka reżimu w Damaszku ze strony premiera Recepa Tayyipa Erdogana spowodowała eskalację konfliktu z kurdyjskimi separatystami, podobno wspieranymi przez Syrię i Iran.
"FT" pisze, że odwet ze strony Turcji za śmierć cywilów w Akcakale powinien być stanowczy, lecz "proporcjonalny". Erdogan "mądrze podkreślał, że jego priorytetem jest współpraca z instytucjami międzynarodowymi w celu rozwiązania kryzysu", a zgoda parlamentu na działania wojskowe poza granicami kraju "powinna być raczej ostrzeżeniem, a nie zielonym światłem do inwazji" - dodaje brytyjski dziennik.
Gazeta przypomina, że Rada Bezpieczeństwa ONZ jest sparaliżowana w związku z blokowaniem przez Rosję antyasadowskich rezolucji. Prezydent Asad "wykorzystuje tę patową sytuację, by zabijać jeszcze więcej ludzi", podczas gdy "zagraniczni dżihadyści wypełniają pustkę wywołaną zachodnią bezczynnością" - dodaje "FT".
Według dziennika stanowisko Moskwy od dawna jest nie do obronienia. Jednak teraz musi ona sama przyznać, że syryjski konflikt może wywołać większą niestabilność, która naruszałaby interesy wszystkich krajów, także samej Rosji - podkreśla "FT".
Jeśli Moskwa wciąż będzie paraliżować RB ONZ, zachodnie i arabskie rządy powinny rozważyć inne działanie, "nawet poza mandatem ONZ" - zaznacza "FT". Wyjaśnia, że mogłoby chodzić o wprowadzenie strefy zakazu lotów w celu ochrony syryjskich cywilów. "Trudności są ogromne, a takie działanie wymagałoby wsparcia Stanów Zjednoczonych", które podobnie jak Rosja są niechętne interwencji, zwłaszcza przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi.
- Jednak atak na miasto Akcakale świadczy o tym, że bezczynność nie jest odpowiedzią. Nikt nie chce wojny, ale jeśli Asad wciąż będzie zabijał na oślep, następnym razem konsekwencje mogą być jeszcze poważniejsze - ostrzega "Financial Times".
Napisz komentarz
Komentarze