Tegoroczne opracowanie Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD, ang. United Nations Conference on Trade and Development) pokazuje, że w 2012 r. nastąpił wyraźny spadek, bo aż o 18 proc., w przepływie bezpośrednich inwestycji zagranicznych na świecie.
Tak źle nie było nawet w pokryzysowym 2010 roku. Eksperci szacują, że powrót do przyzwoitego poziomu inwestycji zajmie nawet 8-10 lat. Przed kryzysem światowy przepływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) wynosił 2 bln dol., natomiast w zeszłym roku było to 1,3 bln dol.
Największa redukcja nastąpiła w krajach wysoko rozwiniętych, zwłaszcza w Unii Europejskiej. "Głównym winowajcą obecnej sytuacji jest UE. Tam nastąpiło drastyczne załamanie bezpośrednich inwestycji zagranicznych" - mówił na środowej konferencji prasowej w Warszawie ekspert ONZ prof. Zbigniew Zimny.
UE straciła pozycję największego inwestora i odbiorcy inwestycji zagranicznych. W 2007 r. suma inwestycji krajów unijnych wynosiła 1,3 biliona dolarów, a w 2012 jedną czwartą tej sumy. Wskutek tego w zeszłym roku kraje "27" zainwestowały za granicą mniej, niż państwa rozwijające się.
"Kryzys w strefie euro, recesja w dużych krajach i niepewna przyszłość spowodowały tak duże załamanie inwestycji przez UE i w UE, jakiego jeszcze w nowoczesnej historii globalnej gospodarki nie było i to jest główna przyczyna kryzysu BIZ w skali światowej" - podkreślał Zimny.
Na pierwszy rzut oka również sytuacja Polski w 2012 r. uległa znacznemu pogorszeniu. Według raportu UNCTAD wartość BIZ w Polsce w zeszłym roku spadła o 82 proc., do 3,4 mld dol. Taki poziom ostatni raz notowaliśmy w połowie lat 90.
Ekspert ONZ podkreślił jednak, że Polska nie straciła na atrakcyjności, a korporacje transnarodowe nie odwróciły się od naszego kraju. Spadek wynika bowiem ze sposobu, w jaki liczony jest napływ BIZ do kraju.
W 2012 r. napłynęło do Polski sporo inwestycji produkcyjnych, np. na budowę fabryk, ale w tym samym czasie wycofano kilka tzw. jednostek specjalnego przeznaczenia o wartości ponad 6 mld dol. Jednostki takie nic nie produkują, a służą do "przepuszczania" kapitału przez różne kraje, by firmy mogły płacić mniejsze podatki.
"To nie znaczy, że 10 mld inwestycji produkcyjnych z Polski odpłynęło, one w Polsce są i zostały" - wyjaśniał Zimny. Polska nie znalazła się jednak wśród 20 krajów przyjmujących najwięcej bezpośrednich inwestycji zagranicznych.
Nasz kraj, jako jeden z pięciu z Europy znalazł się za to na liście 20 najatrakcyjniejszych kierunków inwestowania na najbliższe lata na świecie. Wśród krajów starego kontynentu przegoniły nas tylko Wielka Brytania, Niemcy i Rosja. Globalna czołówka to Stany Zjednoczone i Chiny, natomiast Polska jest na 14 miejscu. Badanie przeprowadzono za pomocą ankiety wśród około 150 korporacji transnarodowych.
Mimo tego, że roczne globalne przepływy BIZ są niższe niż przed kilkoma laty, to produkcja międzynarodowych korporacji transnarodowych rośnie. "Globalizacja się posuwa, ale trochę wolniej" - podsumował profesor.
Napisz komentarz
Komentarze