Zastępca dyrektora Departamentu Konsularnego MSZ Jarosław Łasiński powiedział, że skala ingerencji służb socjalnych w sprawy związane z opieką nad dziećmi obywateli polskich nie odbiega zasadniczo od poziomu ingerencji tych służb w stosunku do innych grup imigranckich, ale także w porównaniu do obywateli państw pobytu. Ocenił, że jest ona stosunkowo niewielka w odniesieniu do skali emigracji z Polski oraz rosnącej liczby urodzin dzieci.
Łasiński podkreślił, że znacząca część podejmowanych przez służby socjalne interwencji jest uzasadniona. "Częstokroć przytaczane w artykułach prasowych domniemane błahe powody interwencji miejscowych służb nie znajdują potwierdzenia w sprawach trafiających do urzędów konsularnych" - podkreślił.
Przedstawiciel MSZ mówił, że z dokumentacji wynika, że działania służb były prawidłowe: wielokrotne pozostawianie dzieci bez opieki, nadużywanie alkoholu w ich obecności, narażanie dzieci na niebezpieczeństwo, znaczne, widoczne obrażenia z powodu braku nadzoru lub celowych działań.
Podkreślił, że zdarzały się także nieuzasadnione przypadki ingerencji służb socjalnych w prywatne życie rodzinne Polaków na emigracji, które - jak mówił - wynikały z nadgorliwości niektórych pracowników, jak i prostych nieporozumień.
Łasiński zaznaczył, że niektóre zachowania w relacjach między rodzicami i dziećmi prawnie i kulturowo dopuszczane w Polsce, w innych państwach traktowane są jako naruszanie praw dziecka skutkujące surowymi karami: m.in. krzyk, płacz karconego dziecka, nawet jeśli został wywołany bez użycia przemocy fizycznej. Zaznaczył, że przemoc wobec dziecka, alkoholizm, zaburzenia psychiczne, pozostawienie go bez należytej opieki są zgłaszane służbom socjalnym przez szkoły, jak i przez sąsiadów.
Opozycja zarzucała przedstawicielom rządu, że polskie państwo nie podejmuje konkretnych działań w sprawach odbierania dzieci polskim imigrantom. Obecna na posiedzeniu komisji senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk mówiła w tym kontekście o niemieckiej służbie socjalnej Jugendamt. "To absurd w demokratycznym kraju, że w XXI wieku w Republice Federalnej Niemiec łamie się prawa człowieka, a cała Europa się temu przygląda" - zaznaczyła.
"Dla Niemiec - kraju o bardzo trudnej sytuacji demograficznej, o problemach bardzo poważnych z mniejszościami muzułmańskimi - małe dziecko, białe, łatwe do asymilacji (...) jest skarbem. Państwo niemieckie z premedytacją działa na rzecz uzyskania młodych obywateli w trudnej sytuacji demograficznej. Mam wrażenie, że my jako państwo polskie, nasz rząd nie zauważamy tego problemu" - mówił z kolei Jan Dziedziczak (PiS).
Przedstawiciele resortów zaznaczali z kolei, że nie są stronami w postępowaniach sądowych za granicą, dlatego działania konsulów ograniczają się do monitorowania konkretnych spraw. Wiceminister sprawiedliwości Wojciech Węgrzyn podkreślił, że odbywają się spotkania z przedstawicielami z Niemiec i Wielkiej Brytanii dotyczące działania służb socjalnych wobec polskich imigrantów. Mówił m.in. o staraniach, by dzieci trafiały do polskich rodzin zastępczych lub do rodzin w Polsce.
Informacja resortów nt. odbierania dzieci polskim rodzicom ma być kontynuowana. Wiceprzewodnicząca komisji Joanna Fabisiak zapowiedziała złożenie wniosku o rozszerzenie materiału - w jej ocenie zabrakło m.in. informacji o liczbie odbieranych dzieci w poszczególnych krajach.
Napisz komentarz
Komentarze