Nie pobiera się tu opłat za wejście od tych klubowiczów, którzy przyszli pieszo lub przyjechali rowerem. Zainteresowanie budzi parkiet - tak zaprojektowany, że pod wpływem ruchu tańczących generuje on energię elektryczną. Wykorzystano tutaj piezoelektryczność, czyli otrzymywanie prądu dzięki naciskowi jakiemu poddawane są kryształy. Otrzymywany w ten sposób prąd wykorzystuje się na potrzeby lokalu.
Surya zrodziła się w umyśle 35-letniego właściciela nieruchomości Andrew Charalambousa, znanego również jako Dr Earth. Gdy klubowicze odczują potrzebę skorzystania z toalety, mogą zaoszczędzić wodę, gdyż spłukiwanie pisuarów odbywa się za pomocą strumienia powietrza. Odświeżyć się mogą pod automatycznie włączającymi się kranami. Gdyby książę Harry lub William i ich arystokratyczni przyjaciele, których często spotkać można w klubach Boujis czy Mahiki, chcieli pojawić się w Suryi - jak każdy odwiedzający ją vip - muszą złożyć przysięgę, że zrobią wszystko, aby zapobiegać zmianom klimatycznym.
- Jeśli nie przestaniemy wygłaszać do ludzi kazań i nie otworzymy się, nigdy nie uda nam się przeprowadzić rewolucji, która umożliwiłaby zatrzymanie zmian klimatycznych - powiedział Charalambous, wyjaśniając, dlaczego zdecydował się zainwestować milion funtów w ekologiczny lokal.
Klub mieści się przy Pentonville Road w londyńskim Islington.
Napisz komentarz
Komentarze