Do tegorocznej edycji zgłoszono rekordową liczbę ponad 32 tysięcy zdjęć z 82 krajów. Wystawa w Natural History Museum jest jego podsumowaniem, przedstawiającym najlepsze zdjęcia zarówno profesjonalnych fotografów, jak i amatorów.
Część główna ekspozycji, podobnie jak sam konkurs, podzielona jest na 17 kategorii. Fotografie zaprezentowano tym razem niestandardowo w ramkach, ale na monitorach high-definition. Pod każdym zdjęciem umieszczono mapę z zaznaczoną lokalizacją (jeszcze bardziej uwydatniającą międzynarodowy charakter tego konkursu) wraz z krótkim opisem. Ma on w zamierzeniu stanowić edukacyjne tło oraz zademonstrować odległości, jakie niektórzy fotografowie pokonali w poszukiwaniu perfekcyjnego ujęcia.
Zwycięzca konkursu – amerykańki fotograf, Steve Winter, spędził 10 miesięcy na bezludnych obszarach północnych Indii, gdzie przy temperaturach dochodzących do -40 stopni tropił rzadkie śnieżne lamparty. Podczas jednego z zimnych, majowych poranków jego wysiłek został nagrodzony – udało mu się uchwycić lamparta wpatrującego się prosto w obiektyw jego aparatu. Z kolei Paul Hobson, aby sfotografować polującego rybołowa, przez pięć dni zaszył się w kryjówce Finlandii.
Zdjęcia są bardzo zróżnicowane – od stosunkowo przyziemnych, prezentujących zwierzęta dobrze nam znane („Drozd z parkingu”) po niestety coraz rzadziej występujące („Walka niedźwiedzi”). Według słów jurorów, starali się oni wybrać prace, które wyróżniają się „kreatywnością, oryginalnością i dramaturgią”.
Zwyciężczyni w kategorii „Young Wildlife Photographer of the Year”, 15-letnia Catriona Parfitt, na fotografii „Przedstawienie” uwidoczniła lwa szykującego się do ryzykownego ataku na dorosłą żyrafę przy oczku wodnym w Namibii; praca Iry Meyer „Okno na topniejący lód” jest interesująco eteryczna, a „Impas” Davida Maitlanda to fascynujący przykład walki gadów.
Niektóre są wręcz komiczne (choćby „Wściekłe spojrzenie sowy” Adriano Ebenritera czy moja ulubiona praca „Rozrabiacz” Stefano Unterthinera).
Jednym z najczęściej poruszanych tematów jest walka o przeżycie. Jamie McGregor Smith w pracy pt. „Nowy mieszkaniec” ukazuje triumfalną kolonizację opuszczonego domu przez paprocie. Natomiast Florian Schulz przedstawia szare wilki, które walczą o przetrwanie zimy na Alasce. Bohaterem „Ofiary” Davida Maitlanda jest czarna małpiatka, wrzucona do ogniska gdzieś w Gabonie. Towarzyszący fotografii opis naświetla problem nielegalnego handlu zwierzętami czy produktami zwierzęcymi w Afryce, który zagraża istnieniu wielu gatunków.
Przesłaniem konkursu „Wildlife Photographer of the Year” jest zwrócenie uwagi na podobne problemy. Jak powiedział jeden z sędziów, Mark Carwardine: „Nic bardziej nie oddziałuje na wyobraźnie lud zką jak sugestywna fotografia”.
Od wspomnianego Steve’a Wintera po zdobywcę nagrody w kategorii 10 lat i poniżej, Alessandro Oggioniego, wystawa ta stara się połączyć odwiedzających z pięknem, przemocą, delikatnością i potęgą natury. Oczywiście jest ona głównie konkursem fotograficznym, ale wydaje się, że osiągnęła także swój cel edukacyjny – wyraźnie artykułując naszą odpowiedzialność za dziką przyrodą i jej ocalenie dla przyszłych generacji.
Wystawę Wildlife Photographer of the Year 2008 można oglądać w Natural History Museum do 26 kwietnia.
Muzeum otwarte codziennie od 10.00–17.50.
I kudłate, i łaciate, pręgowanei skrzydlate. Te, co skaczą i fruwają
Konkurs „The Wildlife Photographer of the Year” uznawany jest za jeden z najbardziej prestiżowych w zakresie fotografii przyrodniczej.
- 16.01.2009 16:28 (aktualizacja 09.08.2023 12:38)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze