Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

50-lecie legendarnej Carnaby Street

Uważana za światowy symbol beztroskich lat 60. Carnaby Street w Londynie obchodzi 50-lecie po kuracji odmładzającej, dzięki której odzyskała wiele ze swego powabu.


Carnaby Street, równoległa do handlowej arterii Regent Street w Soho - centralnej części dzielnicy West End w Londynie, ma zaledwie kilkadziesiąt metrów długości. Właśnie w tej XVII-wiecznej uliczce i okolicy w latach 60. osiedli młodzi styliści. Tylko tam dostać można było ich rewolucyjne kreacje.

- Czynsze były niskie. Okolica stała się mekką mody i, co mało typowe dla tamtych czasów, mody męskiej - wyjaśnia historyk mody Amy de la Haye, która jest komisarzem wystawy poświęconej Carnaby Street.

Wystawa "Carnaby Street: 1960-2010" zorganizowana w kamienicy pod numerem 38 czynna będzie do początku kwietnia.

- Przedtem ojcowie i synowie ubierali się w tych samych sklepach. A tu nagle butiki na Carnaby Street zaczęły sprzedawać hiperkolorowe ubrania, w oryginalnym stylu i z oryginalnych materiałów. No i pojawiła się moda uniseks - opowiada de la Haye.

Po surowych latach powojennych i racjonowaniu na kartki żywności i innych produktów, nastały lepsze czasy. Brytyjska młodzież dostawała kieszonkowe i poddawała się urokowi rzeczy nietrwałych.

Trend ten maksymalnie wykorzystał debiutujący w połowie lat 60. stylista Ossie Clark, proponując ubrania z papieru. O ile przedtem w modzie dominowali paryscy projektanci kosztownego "haute couture", na scenie coraz wyraźniej widać było Londyn i jego Carnaby Street. Londyn stawał się stolicą młodzieżowej mody pop.

- Sukienki i spódniczki były bardzo, bardzo krótkie. I było mnóstwo dziewcząt - wspomina z rozrzewnieniem fotograf Philip Townsend, którego zdjęć poszukiwała międzynarodowa prasa do ilustrowania zjawiska ochrzczonego przez amerykański magazyn "Time" w kwietniu 1966 roku "swingującym Londynem".

Na Carnaby Street furorę zrobiły tradycyjne kaszmirskie, perskie motywy zdobnicze, psychodeliczne kolory, spodnie biodrówki.

W połowie lat 60. wyraźne zmiany zaszły w ubraniach męskich, pojawiły się kolorowe wiązania pod szyją, żaboty, koszule w jaskrawe wzory, obcisłe spodnie i sztyblety. Nazywano to "pawią rewolucją". Stopniowo klapy marynarek robiły się coraz większe, a spodnie się rozszerzały. Ubrania męskie i damskie upodobniały się coraz bardziej - powstała moda uniseks.

Tu przychodzili "Rolling Stones", Tom Jones, "The Kinks" i oczywiście "The Beatles". Paul McCartney poznał swoją przyszłą żonę Lindę w jednym z klubów w tym rejonie. Carnaby Street i okolicę odwiedzały inne wschodzące gwiazdy.

"Swingujący Londyn" wywarł wielki wpływ na całą Europę i USA. W latach 70. zapanował styl hipisowski rodem z Zachodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych.

W latach 80. i 90., po pojawieniu się mody punk, rejon Carnaby stracił swoją aurę.

W 1997 roku "wioskę Carnaby" kupiła firma nieruchomości, której celem było przywrócenie prestiżu 11 ulicom składającym się na tę okolicę. W końcu września 2009 roku były tam 133 sklepy, 35 restauracji, kawiarni i barów. "65 procent butików to butiki niezależne" - podkreśla rzeczniczka, wyjaśniając, że wielkie marki zainstalowane w tym rejonie też mają swoją specyfikę.

Chociaż "nie ma tylu niezależnych sklepów na głównej ulicy, przyciąga ona jednak młodych w ten rejon i do Soho. Mają duży wybór, indywidualizm, jak w latach 60. Dziedzictwo zostało zachowane" - uważa właściciel sklepu jubilerskiego Filiz Ayan.

Według Amy de la Haye, rejon "z powrotem stał się +cool+". "Znajdzie się tam to, co najlepsze z lat 60., niezależne butiki i kafejki" - ocenia, dodając, że jednak żadne miejsce nie będzie już miało na świecie takiego wpływu, jaki 50 lat temu zaczęła wywierać Carnaby Street.

Z okazji 50-lecia Carnaby Street w czerwcu odbędzie się festiwal muzyczny "Summer of love", a we wrześniu parada mody.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama