Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Nieco starsza Alicja

Od początku marca w kinach podziwiać lub obrzucać błotem możemy najnowsze dzieło Tima Burtona „Alice in Wonderland”.

Autor takich dzieł jak „Edward Scissorhands”, „Batman Returns”, czy „Charlie and the Chocolate Factory” zabrał się tym razem za ekranizację znanych powieści Lewisa Carrolla.
Sam scenariusz różni się od książkowych pierwowzorów, gdyż tym razem mamy do czynienia z dziewiętnastoletnią Alicją, znudzoną oczekiwaniami rodziców i niechętną swojemu adoratorowi. Sama „Kraina Czarów” nie odbiega jednak od tej znanej z powieści, czy poprzednich ekranizacji, ale przedstawiona jest naturalnie według niebagatelnej wizji Burtona. Do owej krainy Alicja podąża oczywiście śladami białego królika, wchodząc za nim do jego nory. Ponownie odkrywa dziwaczne miejsce, które odwiedziła jako mała dziewczynka i ponownie spotyka te same zwariowane postacie, m.in. szalonego Kapelusznika, którego niezawodnie zagrał Johnny Depp.
Od strony wizualnej film jest bliski arcydziełu, ale całości brakuje trochę burtonowskiego ducha. Reżyser zwykł był stwarzać bowiem coś więcej, niż tylko barwne i fantazyjne światy, pełne różnorodnych plenerów. Cenię go jako mentora mówiącego swoimi filmami o czymś ważnym. Zdarza mu się jednak także tworzyć kino wyłącznie dziecięce i rozrywkowe. W takich kategoriach umieściłbym „Alice in Wonderland”.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama