Jedną z największych zalet bycia londyńczykiem jest możliwość przenoszenia się w miejsca, które tylko sobie wymarzysz i kiedy sobie wymarzysz. Przemarznięta, nie w sosie, wiedziałam, że nawet whisky nie rozgrzeje mnie tak bardzo jak podróż w sam środek południowej Afryki.
Efekt ten pomogła mi osiągnąć produkcja „Umoja”, która 1 lutego powróciła na deski Peacock Theatre w centrum Londynu.
„Umoja”, co w afrykańskim języku znaczy „duch jedności”, to show rozgrzewające tych sceptycznych Brytyjczyków, o których nigdy nie pomyślelibyście, że mogą zdobyć się na szczery uśmiech, a co dopiero na spontaniczne wstanie z miejsca i taniec. Jedno jest pewne: owacje na stojąco świadczą o ogromnej energii, jaką przekazują nam aktorzy – energii tak potrzebnej w zimowe, mroźne dni.
Oprócz dobrej zabawy dostajemy przekrój przez południowoafrykańską kulturę muzyczną. Produkcja w formie narracyjnej pokazuje, jak przez lata zmieniała się muzyka, którą tworzyli czarni ludzie zamieszkujący południową Afrykę. Możemy tu usłyszeć różne gatunki muzyczne: od muzyki rdzennych mieszkańców afrykańskich wiosek (wykonywanej głównie na bębnach), przez swing i dźwięki lat 50., po gospel i muzykę nowoczesną.
„Umoja” to spektakl, w którym udział bierze 30 piosenkarzy, aktorów, tancerzy oraz bębniarzy z południowej Afryki. Wielu z nich pochodzi z biednych środowisk. Premiera show miała miejsce na West Endzie w 2000 r. Przedstawienie cieszyło się ogromną popularnością – obejrzało je ponad 4 mln widzów na całym świecie.
Zamiarem twórców „Umoja” – Todda Twala i Thembi Nyandeni – było przypomnienie młodym Południowoafrykańczykom o ich korzeniach.
„Umoja” w Peacock Theatre, Holborn, do 19 lutego
www.sadlerswells.com
Tel.: 0844 412 4322
Napisz komentarz
Komentarze