Początkowo to spotkanie wyznaczono na korcie numer 12, ale w wyniku opóźnień spowodowanych przez deszcz został nieoczekiwanie przesunięty na Kort Centralny, po zakończeniu dwóch pojedynków singlowych.
W pierwszym secie kluczowe okazało się przełamanie serwisu krakowianki w dziesiątym gemie, które dało rywalkom wygraną 6:4. Natomiast w drugim, po ponownym "breaku" na Polce, było już 3:1 dla Mirzy i Wiesniny. Później było 3:3, ale polsko-słowacki debel przegrał trzy ostatnie gemy, w tym podanie Hantuchovej.
"Miło jest zagrać znów na Korcie Centralnym, choć to nie jest dla mnie nowość, kilka razy już na nim występowałam. Był taki rok, że grałam na nim trzy mecze singlowe, a kiedyś jeszcze przecież debla. Trochę się uzbierało tego, że nie potrafię zliczyć. Tym bardziej dobrze, że nas przenieśli, bo po tygodniu grania korty są coraz gorsze, co widać nawet w telewizji. Na pewno tu bardziej czułyśmy, że gramy na trawie, która jeszcze wygląda w miarę przyzwoicie" - powiedziała Radwańska po meczu, transmitowanym w jednym z polskich kanałów sportowych.
"Była transmisja? Trudno, co zrobić. Mecz jak mecz, szkoda, że przegrany" - dodała.
W przyszłym roku Londyn będzie organizował igrzyska olimpijskie, a rywalizacja tenisistów o medale będzie się toczyć właśnie na kortach przy Church Road, niespełna miesiąc po 126. edycji Wimbledonu. Krakowianka ma bardzo duże szanse na występ w singlu, deblu, a nawet mikście.
"No na trzy konkurencje, w ciągu zaledwie ośmiu dni się raczej nie zdecyduję. Na pewno chciałabym wystąpić w singlu, a jeśli miałabym wybierać między deblem i mikstem, to chyba większe szanse na medal są właśnie w mikście, gdzie będzie tylko 16 par. Zresztą nie wiadomo, czy moja siostra Urszula poprawi na tyle ranking, żebyśmy mogły tu razem zagrać. Zobaczymy jak to będzie. W kwestii wyboru potencjalnego partnera w grze mieszanej, na razie największe szanse ma Łukasz Kubot, po tym, jak doszedł do czwartej rundy, więc zapunktował tym turniejem. Do olimpiady jednak jeszcze dużo czasu, więc wiele się może zdarzyć" - dodała.
W rywalizacji singlistek na wtorek zaplanowano ćwierćfinały, w których najłatwiej awans przyszedł Rosjance Marii Szarapowej, rozstawionej z numerem piątym. Triumfatorka londyńskiej imprezy z 2004 roku oddała tylko po jednym gemie w każdym secie Słowaczce Dominice Cibulkovej (nr 24.), mierzącej zaledwie 161 cm, 27 cm mniej niż rywalka.
Kolejną przeciwniczką Szarapowej, która wyrasta na najpoważniejszą kandydatkę do zwycięstwa, będzie Niemka polskiego pochodzenia Sabine Lisicki. Ponieważ w ostatnim czasie miała problemy zdrowotne, i spadła w rankingu, skorzystała z "dzikiej karty" przyznanej przez organizatorów. We wtorek wyeliminowała Francuzkę Marion Bartoli (nr 9.) 6:4, 6:7 (4-7), 6:1.
Trzecią półfinalistką londyńskiej imprezy została Czeszka Petra Kvitova (8.), po wygranej z Bułgarką Cwetaną Pironkową (32.) 6:3, 6:7 (5-7), 6:2. Deszcz komplikuje ostatni wieczorny ćwierćfinał pomiędzy Austriaczką Tamirą Paszek i Białorusinką Wiktorią Azarenką (4.).
Napisz komentarz
Komentarze