"Profesjonalny tenis stołowy jest zbyt szybki, nieczytelny i niezrozumiały dla kibiców. Z kolei ping-pong jest grą zdecydowanie wolniejszą, bez rotacji i wielkiej siły. Żółta piłeczka celuloidowa lata dużo wolniej, nie brakuje wymian jak przed wielu laty. Jeden zawodnik broni się, by za chwilę przejść do ataku. To się podoba widzom" - powiedział PAP Młynarski, który dotarł w brytyjskich zawodach do 1/16 finału.
Były zawodnik ekstraklasy w barwach m.in. Neckermanna Warszawa, był jedynym Polakiem uczestniczącym w MŚ w ping-pongu.
"Przed turniejem każdy z grających dostał pocztą specjalną rakietkę-deskę do treningu. Oczywiście, nie było na niej profesjonalnych okładzin, tylko papier ścierny. Już na miejscu, w Londynie, otrzymywaliśmy od sędziów deski przed każdą grą, po to aby nikt nie używał swojej i nie było żadnych wynalazków" - dodał.
Po dwóch zwycięstwach i porażce w eliminacjach, w fazie pucharowej Polak uległ Filipińczykowi Josephowi Cruzowi 0:2. "Pierwszą partię przegrałem na przewagi, drugą do dziewięciu. Pojedynki były krótkie, do dwóch setów, ze względu na wymogi telewizji. Aby zainteresować publiczność, mecze miały być emocjonujące. Jestem pewny, że gra deską zrobi furorę" - stwierdził Szymański.
Tenisiście z Warszawy w Londynie towarzyszyła narzeczona i brat. "Szkoda, że nie wylosowałem innej grupy, bo mogłem dostać się do półfinału. Obserwowałem grę najlepszych i z takim Anglikiem Chrisem Doranem, który zajął trzecie miejsce, poradziłbym sobie. Ale już gra finalistów - Szmyriewa i Nigeryjczyka Sule Olaleye - to już gra na innym, nieosiągalnym jeszcze dla mnie poziomie" - ocenił.
41-letni Rosjanin zwyciężył 3:2 (finał do trzech setów - PAP) i w nagrodę zainkasował 20 tys. dol.; jego 49-letni przeciwnik połowę tej sumy. Przegrani w półfinałach zarobili po 5 tys. USD, a w ćwierćfinałach - po 3 tys. USD. "A mnie wyjazd kosztował kilkaset funtów, ale było warto. Obsada niezła, walczyli m.in. Francuz Patrick Chila, Amerykanin Ilija Lupulescu, Szkot Gavin Rumgay i Anglik Andrew Baggaley. Organizacyjnie nie było się do czego przyczepić, impreza przeprowadzona z wielkim rozmachem" - zakończył Młynarski, który w poniedziałek wrócił do kraju.
Szmyriew powtórzył sukces z 2011 roku z Los Angeles.
Napisz komentarz
Komentarze