"Wciąż próbuję sobie przypomnieć tamten mecz, bardzo próbuję, ale nie potrafię. Po prostu nie jestem w stanie. Naprawdę myślałam, że jeszcze nigdy ze sobą nie grałyśmy. Dlatego powiedziałam przed kamerą przy zejściu z kortu, że jeszcze nigdy ze sobą nie grałyśmy" - powiedziała Radwańska na czwartkowej konferencji prasowej w Londynie.
Polka pokonała Keys 6:1, 6:1 przed rokiem w marcu, w pierwszej rundzie turnieju WTA rangi Premier I w Miami, w którym później triumfowała.
"Czasem mam w pamięci taką lukę, że nie pamiętam zupełnie jakiegoś meczu, który grałam niedawno. Za to dobrze pamiętam spotkania sprzed siedmiu, ośmiu lat. To chyba dowód, że moja kariera już trwa i zagrałam już kilkaset meczów. Tamtego z Miami jednak wciąż nie przypominam sobie. Wiem dokładnie kim jest rywalka i jak wygląda, bo widziałam w telewizji już jej kilka meczów. Na pewno bardzo poprawiła swoją grę i w tym roku parę razy było o niej słychać za sprawą dobrych wyników. Jeśli tak będzie dalej, to szybko może być w czołówce. Dobrze serwuje i gra agresywnie, dlatego będę musiała uważać na nią od początku do samego końca" - dodała.
W czwartek 24-letnia krakowianka, czwarta w rankingu WTA Tour, pokonała 98. na świecie Francuzkę Mathilde Johansson 6:1, 6:3. Mecz trwał w sumie godzinę i 18 minut, choć przy stanie 4:2 i 30-40, na blisko godzinę grę przerwały opady deszczu. Mimo trudnych warunków (kapało prawie przez cały czas gry) obydwu tenisistkom udało się uniknąć poślizgów i upadków, co stało się zmorą większości uczestników środowych meczów rozgrywanych przy słonecznej pogodzie.
"Cóż, na trawie takie rzeczy się zdarzają, ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Trudno mi ocenić korty po dwóch meczach, ale faktycznie ta trawa jest trochę inna niż przed rokiem, a piłki częściej się dziwnie odbijają, nie tak dobrze jak poprzednio. Można się chyba zgodzić, że są tym razem trochę wolniejsze" - uważa Polka.
Przed rokiem w Londynie osiągnęła pierwszy wielkoszlemowy finał (przegrała z Amerykanką Sereną Williams w trzech setach). W czwartek grała na tym samym Korcie Centralnym, ale bez tamtej uroczystej otoczki.
"Ten kort zawsze będzie dla mnie wyjątkowy, bo ma szczególną atmosferę. Dzisiaj nie czułam się tam, jakby mi czegoś brakowało. Zresztą, gdy wychodzę do gry, to się nie rozglądam dookoła i nie zwracam uwagi, kto siedzi na trybunach i temu podobne rzeczy. Ale na pewno miło było dzisiaj na niego wrócić, bo budzi miłe wspomnienia. Czas leci, a czuję jakby tamten finał był dwa tygodnie temu. Pamiętam go bardzo dobrze, każdy punkt, możecie mi wierzyć" - powiedziała Polka.
W środę w mediach pojawiła się informacja o sesji zdjęciowej, w której Radwańska pozowała półnago, podobnie jak niedawno Serena Williams. Wydawnictwo ma się ukazać już 12 lipca.
"To specjalna edycja amerykańskiego magazynu +The Body Issue+, wydawanego przez telewizję ESPN. Kilka ładnych tygodni temu, czy nawet miesięcy, wzięłam udział w sesji. To nie jest dla mnie coś codziennego, właściwie pewne przełamanie bariery. Ale też wyróżnienie, bo to oni zapraszają do udziału gwiazdy sportu. Celem tego magazynu jest promowanie sportu i zdrowego trybu życia. Sesja odbyła się kilka miesięcy temu. Mam nadzieję, że zdjęcia dobrze wyjdą" - powiedziała krakowianka.
Napisz komentarz
Komentarze