Zaczynając od czasów najdawniejszych, stacja Barbican zawdzięcza to miano Rzymianom, którzy za świetności swojego Imperium wybudowali tu wieżę strażniczą – „barbicana”. Przez setki lat rozpalano na jej szczycie ogień, który był punktem orientacyjnym dla podróżujących po Londynie.
Podobny rodowód ma nazwa Burnt Oak - według tradycji, również na tutejszym wzgórzu Rzymianie rozpalali ogniska. Stąd „spalony dąb”. Gdy w 1924 otwierano tu przystanek metra, jedną z propozycji jego „ochrzczenia” było także „Pomarańczowe Wzgórze”.
Wiele dzielnic Londynu zawdzięcza swoje nazwy mieszkającym niegdyś na tych terenach Saksonom. Wimbledon wywodzi się bezpośrednio od imienia Winebeald, Wembley od Wemba, Walthamstow – Wilcume (co swoją drogą jest odpowiednikiem angielskiego „welcome” w języku dawnych Anglosasów), Paddington – Padda, Fulham – Fulla, Ealing – Gilla, Brixton – Beorthric.
Niestety, nie wiemy dziś nic o posiadaczach tych imion, są to już tylko zapiski w cudem ocalonych fragmentach Kroniki Anglosaskiej. Coś więcej możemy powiedzieć jedynie na temat Saksona zwanego Ecgis, od którego wywodzi się Edgware. Pod koniec X wieku zanotowana została tu nazwa Aegces Wer, później Eggeswera – co znaczy dosłownie ‘staw rybny Ecgisa’. Dziś w jego miejscu Edgware Road krzyżuje się z Edgware Brook.
Podążając nieco bardziej w przyszłość, Cannon Street paradoksalnie nie ma nic wspólnego z armatami. W czasach późnego Średniowiecza mieszkali tu bowiem rzemieślnicy produkujący świece i knoty na potrzeby kościoła. Około 1180 roku zanotowana została nazwa Candlewichstrete, która z biegiem lat, poprzez skracanie i przekształcanie w slangu Cockney, przybrała dzisiejszą postać już w połowie XVII wieku. Ponadto w miejscu tym znajdowała się niegdyś Steelyard - główna baza handlowa Ligi Hanzeatyckiej.
A skoro już mowa o morskim handlu – Lambeth pamięta jeszcze czasy, w których statki z całego świata wpływały Tamizą do serca Londynu. Wywodzi się ze staroangielskich ‘lambe’ i ‘hythe’ i oznacza port, do którego przywozi się owce i bydło.
Z kolei Covent Garden – niegdyś Convent Garden – należał w XV wieku do mnichów z Westminster Abbey i rozciągał się od Long Acre aż po Strand. Po wywłaszczeniu zakonów stał się własnością Korony, po czym został w 1552 sprzedany pierwszemu Hrabiemu Bedford. W 1661 otwarto w tym miejscu bardzo znany ówcześnie targ z owocami, który później jednak przeniósł się w okolice dzisiejszego Vauxhall.
Własnością Westminster Abbey były również tereny dzisiejszego Hyde Parku (a więc i stacji Hyde Park Corner). Zarówno w Domesday Book (spis gruntów wykonany na żądanie Wilhelma Zdobywcy), jak i wielu miejscowych nazwach, często pojawia się słowo hide. Określano w ten sposób ‘obszar ziemi, wystarczająco wielki i żyzny, by utrzymać domostwo’.
Najbardziej znany park Londynu zawdzięcza swoją nazwę średniowiecznej posiadłości lennej (nazwanej właśnie ‘Hyde’), będącej częścią istniejącej tu niegdyś Rezydencji Ebury. Po wywłaszczeniu zakonów Henryk VIII przekształcił to miejsce w park królewski, a Karol I umożliwił poddanym wstęp do niego. ‘Corner’ był do 1825 jedną z bram wjazdowych do Londynu.
W Średniowieczu nie mogło naturalnie zabraknąć rycerzy i fortec. I tak właśnie Knightsbridge było w pierwszej połowie XI wieku znane jako „most młodych mężczyzn” - Cnihtebricge. Płynął tędy niegdyś strumyk (i płynie nadal... w kanałach), nad którym przerzucono most. Zadaniem rycerzy było strzec go przed obcymi. Według legend urządzali oni tutaj także swoje turnieje.
Podobny rodowód mają Stonebridge i Uxbridge oraz... Southwark – niewielki most wybudowali tu już Rzymianie około 43 roku n.e. W X wieku miejsce to nazywano „Suthriganawoerc”, co oznaczało „fort ludzi z Surrey”. Domesday Book notuje już inne brzmienie tej nazwy – „Sudwerca” („południowa forteca obronna”).
W Średniowieczu nie mogło zabraknąć również... egzekucji. Wiąże się z tym w dość przewrotny sposób nazwa Marylebone, którą to okolicę przez wiele lat zwano Tyburn.
Tak samo jednak zwały się okolice dzisiejszego Marble Arch, gdzie wieszano skazańców (w 1649 nawet 24 osoby jednocześnie). Nic więc dziwnego, że okoliczni mieszkańcy zapragnęli zmienić tę nazwę. Nie szukano daleko – tutejsza parafia miała za patronkę St Mary-by-the-Bourne, dzięki czemu Tyburn przekształcono w Maryburne w 1453. W połowie XVIII wieku dzielnica znana była już jako Mary le bone.
W historii Londynu ważną rolę odegrały naturalnie public houses – czyli puby. Wiele stacji metra zawdzięcza swoje miano właśnie im – Swiss Cottage, Royal Oak, Elephant & Castle czy Angel.
Kolejną stacją, której nazwa nie ma nic wspólnego ze skojarzeniami, jakie przywołuje, jest Liverpool Street, która nazywa się tak od 1829 roku ku pamięci lorda Liverpool, najdłużej urzędującego premiera Wielkiej Brytanii. Notting Hill jest z kolei tautologią – pierwszy jej człon wywodzi się bowiem od staroangielskiego cnotting, które również oznacza ‘wzgórze’.
Na koniec wypada wspomnieć o pochodzeniu Piccadilly. Mieszkał tu w XVII wieku krawiec Robert Baker (który nigdy nie mieszkał na Baker Street), który dorobił się fortuny na sprzedaży charakterystycznych kołnierzyków, zwanych ‘pickadilies’.
Rzymianie, Saksoni, rycerze, puby, kołnierzyki – pochodzenie wielu nazw często bywa zaskakujące. Kto wie, może kiedyś, w odległej przyszłości, otwarta zostanie stacja metra nazwana na cześć polskiego hydraulika?
Piotr Chochłow - tekst ukazał się w Tygodniku Cooltura w październiku 2008 roku
Napisz komentarz
Komentarze