Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Trump ma swojego kandydata na ambasadora Wielkiej Brytanii. Chłodna odpowiedź rządu

Donald Trump napisał na Twitterze, że "wielu ludzi" chętnie widziałoby orędownika Brexitu Nigela Farage'a jako ambasadora W. Brytanii w USA. Rzecznik premier Theresy May odrzucił te sugestie, podkreślając, że "nie ma wakatu na tym stanowisku".

Farage, wieloletni lider Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) i zwolennik wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, poparł Trumpa w toku kampanii wyborczej i występował na jego wiecach. Był on także pierwszym zagranicznym politykiem, z którym spotkał się amerykański prezydent elekt, zaledwie kilka dni po zwycięstwie w wyborach prezydenckich.

Brytyjska prasa spekulowała wówczas, że Downing Street mogłoby wykorzystać relacje Farage'a z nowym prezydentem USA do przyspieszenia ewentualnych rozmów o porozumieniu handlowym między Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi w obliczu planowanego Brexitu.

Sugestie zaangażowania Farage'a były jednak wielokrotnie odrzucone przez przedstawicieli premier Theresy May, którzy podkreślali, że brytyjski rząd ma własne kontakty i "nie potrzebuje pomocy pośredników".

Publiczna deklaracja poparcia prezydenta elekta dla Farage'a stawia w trudnej sytuacji obecnego ambasadora Wielkiej Brytanii w USA Kima Darrocha, który otrzymał po wyborach zadanie zbudowania dobrych relacji roboczych z nową amerykańską administracją.

Kilka dni po zwycięstwie Trumpa "The Sunday Times" opublikował fragmenty poufnej notatki tego dyplomaty, który pisał do premier May, w jaki sposób rząd w Londynie mógłby wpłynąć na opinie "niedoświadczonego" prezydenta elekta, by "jego ekstremalne poglądy mogły ewoluować".

Darroch podkreślił wówczas, że Trump jest "podatny na wpływy z zewnątrz" i zachęcał brytyjską premier do podjęcia szczególnych starań, by wzmocnić relacje z przyszłą amerykańską administracją.

Komentując słowa Trumpa, rzecznik premier May podkreślił, że "nie ma wakatu na stanowisku w Stanach Zjednoczonych", dodając, że Darroch jest "znakomitym ambasadorem".

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama