Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

"Europejczycy nie mogą zaakceptować mordowania Polaków na ulicach Essex"

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker odniósł się w swoim orędziu o stanie UE do ostatnich ataków na obywateli polskich w Wielkiej Brytanii. Podkreślił, że mieszkańcy Europy nie mogą tego zaakceptować.

"Europejczycy nigdy nie mogą zaakceptować, by polscy pracownicy byli napastowani, bici, a nawet mordowani na ulicach Essex" - powiedział Juncker w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.

Podkreślił, że najbliższe 12 miesięcy to "czas krytyczny dla zbudowania lepszej Europy", która broni europejskiego stylu życia zarówno u siebie, jak i za granicą. "Jestem przekonany, że europejski sposób życia, to coś, czego warto bronić. Mam wrażenie, że wielu z nas zapomniało, co to oznacza być Europejczykiem, co oznacza być częścią Unii Europejskiej" - powiedział.

"Trzeba pamiętać, dlaczego narody Europy zdecydowały się współpracować, dlaczego na ulicach Warszawy 1 maja 2004 roku tłumy świętowały solidarność, przystąpienie wielkiego europejskiego narodu do UE. A Polacy to naprawdę wielki naród" - powiedział Juncker.

"Ponad wszystko UE oznacza pokój. Nie jest przypadkiem, że najdłuższy okres pokoju zapisany w historii Europy rozpoczął się od tworzenia Wspólnot Europejskich. Mamy 70 lat trwałego pokoju, podczas gdy na świecie trwa 40 aktywnych konfliktów, w których ginie co roku 200 tysięcy osób" - przekonywał.

Juncker podkreślił, że w UE są czasem spory, "ale walczymy na słowa". "Nasze konflikty rozwiązujemy przy stole, a nie w okopach - powiedział. - Nasze wartości stanowią integralną część europejskiego stylu życia; te wartości to wolność demokracja i rządy prawa".

"Europejczycy sprzeciwiają się twardo karze śmierci. Jesteśmy przekonani, że niezbędny jest niezależny, skuteczny system wymiaru sprawiedliwości. Taki wymiar sprawiedliwości wspiera rozwój gospodarczy i broni praw podstawowych. Dlatego też UE promuje i broni rządów prawa wszędzie" - podkreślił szef KE. (PAP)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama