W zamachu 202 osoby zostały ranne. W piątek po południu 52 z nich były w stanie krytycznym, a 25 było podłączonych do aparatury podtrzymującej życie. Z informacji podawanych przez władze poszczególnych państw wynika, że wśród zabitych jest dwóch obywateli USA, jedna obywatelka Rosji, jeden Ukrainiec i dwóch obywateli Estonii.
- Wczoraj nocą świat obiegła smutna wiadomość. Zamach w Nicei. Wyrażam ubolewanie dla całego Narodu Francuskiego i wszystkich tych, których dotknęła ta straszna tragedia. Wśród ponad 80 śmiertelnych ofiar są także niestety Mieszkanki naszej Gminy - napisał na oficjalnej stronie miasta burmistrz Myślenic Maciej Ostrowski.
Do ataku w Nicei doszło w czwartek późnym wieczorem na nadmorskiej promenadzie, na której tysiące mieszkańców i turystów kończyło oglądać pokaz fajerwerków z okazji święta narodowego Francji. Ciężarówka-chłodnia przejechała zygzakiem dwa kilometry przez tłum, zanim kierowca - po wymianie ognia z policjantami - został zastrzelony. Zdaniem świadków jechał tak, by zabić jak najwięcej osób. We Francji wybuchła w mediach dyskusja o niewystarczających środkach bezpieczeństwa, które nie zapobiegły temu, że duży pojazd wjechał w strefę dla pieszych.
Podkreśla się, że do zamachu doszło podczas obchodów święta 14 lipca. Nikt nie przyznał się do zamachu, ale zdaniem ekspertów nosi on znamiona działania Państwa Islamskiego. Śledztwo ma ustalić, czy zamachowiec działał sam, czy też miał powiązania z organizacjami terrorystycznymi.
Został on zidentyfikowany jako 31-letni Tunezyjczyk mieszkający w Nicei, Mohamed Lahouaiej Bouhlel. Nie miał francuskiego obywatelstwa, a tylko prawo pobytu. Sąsiedzi opisują go jako cichego samotnika, który nie odwzajemniał kierowanych do niego pozdrowień. Sąsiedzi oceniają, że nie robił wrażenia osoby religijnej. Był notowany jako pospolity przestępca i raz skazany, ale pozostawał poza zainteresowaniem francuskich służb specjalnych. Nic nie było wiadomo o jego powiązaniach z dżihadyzmem.
W mieszkaniu Bouhlela policja dokonała przeszukania, zatrzymano także jego byłą żonę.
Do Nicei przybył prezydent Francji Francois Hollande; ostrzegł, że kraj czeka walka z terroryzmem, "która potrwa długo". Wcześniej w wystąpieniu telewizyjnym kilka godzin po zamachu zapowiedział wzmocnienie działań w walce z terroryzmem w Syrii i Iraku, by uderzyć w "tych, którzy atakują nas na naszym terytorium". W piątek w Paryżu pod przewodnictwem szefa państwa odbyło się posiedzenie rady bezpieczeństwa. Szef dyplomacji Jean-Marc Ayrault skrócił pobyt na szczycie Azji i Europy (ASEM) w stolicy Mongolii Ułan Bator i wraca do Paryża.
We Francji przedłużono o trzy miesiące stan wyjątkowy wprowadzony po zamachach terrorystycznych w Paryżu w listopadzie 2015 roku. Miał się skończyć 26 lipca. Niemcy i Włochy wzmocniły kontrole w rejonie przygranicznym, a w Czechach MSW zapowiedziało zwiększenie środków bezpieczeństwa w miejscach strategicznych - w ramach działań prewencyjnych wzmocniono ochronę lotnisk, dworców kolejowych i obiektów sportowych.
Hiszpania ogłosiła, że utrzymuje wzmocnione środki bezpieczeństwa na granicy z Francją oraz wzmocni je w miejscach popularnych wśród turystów. MSW w Madrycie podało, że dane krajowego wywiadu wskazują na dżihadystyczny charakter zamachu w Nicei.
Tymczasem Belgia postanowiła nie odwoływać przyszłotygodniowych obchodów święta niepodległości; władze już wcześniej zaplanowały wzmożone środki bezpieczeństwa.
Zamach potępili szefowie instytucji unijnych - Rady Europejskiej Donald Tusk, Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, a także sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Papież Franciszek nazwał atak "zbrodniczym szaleństwem" i wyraził solidarność z narodem francuskim.
Ofiary zamachu uczczono minutą ciszy na szczycie ASEM, w którym uczestniczy polska delegacją z premier Beatą Szydło na czele, i na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Kondolencje i wyrazy współczucia wyrazili prezydent Andrzej Duda i minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Szef MSWiA Mariusz Błaszczak powiedział po posiedzeniu zespołu antyterrorystycznego, który zebrał się w związku z zamachem w Nicei, że służby nie raportują podwyższonego zagrożenia terrorystycznego w Polsce. Dodał, że "poprawność polityczna, która króluje na zachodzie Europy i ideologia multikulti, przynosi swoje tragiczne rezultaty".
Reakcje napływały też m.in. z USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Rosji. Szef dyplomacji USA John Kerry powiedział, że zamach w Nicei świadczy o konieczności nasilenia walki z terroryzmem. Prezydent Rosji Władimir Putin złożył kondolencje bliskim ofiar, a kanclerz Niemiec Angela Merkel zapewniła Francję o wsparciu swego kraju. Brytyjska premier Theresa May potępiła zamach mówiąc, że konieczne jest "podwojenie wysiłków, aby pokonać brutalnych morderców, którzy chcą zniszczyć nasz styl życia".
Słowa potępienia zamachu popłynęły także z krajów muzułmańskich łącznie z Arabią Saudyjską, a najwyższy autorytet sunnitów, uniwersytet Al-Azhar w Kairze, zaapelował o jedność w obliczu terroryzmu.
W piątek na krótko ewakuowano międzynarodowe lotnisko w Nicei, gdzie alarm wywołał bagaż pozostawiony bez opieki. (PAP/Onet.pl)
Napisz komentarz
Komentarze