Cameron powiedział, że jego zdaniem wynik referendum - w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE - nie jest najlepszy dla Wielkiej Brytanii, ale będzie szanowany i wdrożony "w najlepszy możliwy sposób".
"Nie może być żadnych wątpliwości. Stawiam sprawę jasno i gabinet zgodził się z tym dziś rano, że decyzja (podjęta w referendum) musi zostać zaakceptowana" - powiedział Cameron. Także jego rzeczniczka uspokajała wcześniej, że na Downing Street nie rozpatruje się zorganizowania kolejnego referendum w sprawie Brexitu. "Obywatele zagłosowali nad ostatecznym rezultatem" - powiedziała.
Ale Cameron powiedział, że na razie Wielka Brytania nie uruchomi procedury wyjścia z UE przewidzianej w art. 50 Traktatu Lizbońskiego. Podkreślił, że decyzja o uruchomieniu procedury należy wyłącznie do brytyjskiego rządu. O tym, jak w drodze negocjacji zostanie ustalony przyszły kształt stosunków między Wielką Brytanią a UE, w szczególności jaki będzie dostęp Brytyjczyków do unijnego jednolitego rynku, zadecyduje przyszły brytyjski rząd - powiedział.
Opowiedział się za jak najsilniejszymi związkami gospodarczymi między Wielką Brytanią a jej europejskimi sąsiadami. Dlatego - wskazał - liczy na silny udział w negocjacjach londyńskiego City.
"Zjednoczone Królestwo opuszcza Unię Europejską, ale nie może odwrócić się plecami do Europy i reszty świata" - powiedział.
Cameron ocenił, że wyjście z UE nie będzie przebiegało gładko i bezboleśnie dla brytyjskiej gospodarki, ale starał się uspokoić rynki finansowe, które odnotowały znaczące spadki na wieść o Brexicie. Premier powiedział, że brytyjskie instytucje z tego sektora są mocne i zdołają przetrwać zamieszanie na rynkach. Dodał, że Bank Anglii i ministerstwo finansów nie zawahają się przed podjęciem kroków w celu stabilizacji rynków, jeśli okaże się to konieczne.
Według premiera bez względu na charakter przyszłych stosunków Wielkiej Brytanii i UE, zachowane zostaną obecne ustalenia w zakresie bezpieczeństwa. Wielka Brytania jest mocarstwem nuklearnym i krajem postrzeganym jako łącznik między USA a europejskimi sojusznikami w NATO.
Odnosząc się do polityki krajowej, Cameron przestrzegł parlament, który w ślad za niewiążącym referendum będzie musiał podjąć formalną decyzję w sprawie Brexitu, przed próbami zablokowania wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Jednocześnie zapewnił, że szkockie, irlandzkie i walijskie władze, które odzyskały część uprawnień od rządu w Londynie, będą włączone w przygotowanie negocjacji poprzedzających Brexit.
W poniedziałek rzecznik Szkockiej Partii Narodowej, która ma 56 miejsc w brytyjskim parlamencie, zapowiedział, że jego ugrupowanie nie zgodzi się na wyprowadzenie Szkocji z Unii Europejskiej wbrew jej woli.
W czwartkowym referendum w Wielkiej Brytanii 51,9 proc. wyborców opowiedziało się za Brexitem, a 48,1 proc. za pozostaniem we Wspólnocie, ale aż 62 proc. Szkotów było w tym głosowaniu przeciwnych Brexitowi.
Cameron podkreślił, że dopóki Wielka Brytania będzie członkiem Unii Europejskiej, dopóty ma prawo do posiadania przedstawiciela w Komisji Europejskiej. Dlatego zapowiedział szybkie wysłanie do Brukseli następcy komisarza ds. usług finansowych Jonathana Hilla, który w sobotę ustąpił ze stanowiska na skutek decyzji podjętej w referendów przez Brytyjczyków. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze