Według prokuratury federalnej sprawcą przynajmniej jednej z dwóch eksplozji na lotnisku był zamachowiec samobójca.
"Obawialiśmy się, że to się może wydarzyć" - powiedział Michel. Jak dodał, Belgia padła ofiarą "zaślepionych, brutalnych i tchórzliwych" terrorystów.
"Dziś rano doszło do dwóch zamachów na lotnisku Zaventem i na stacji metra Maelbeek. W tej chwili sztab kryzysowy i służby bezpieczeństwa starają się ustabilizować sytuację i zapewnić bezpieczeństwo w innych miejscach, o które się jeszcze obawiamy" - powiedział Michel.
Dodał, że priorytetem jest udzielenie pomocy poszkodowanym i zakończenie ewakuacji zaatakowanych miejsc. Premier nie podał jednak liczby ofiar śmiertelnych i rannych.
Poinformował, że w Belgii obowiązuje najwyższy stopień zagrożenia terrorystycznego. "W tej chwili wprowadzamy dodatkowe środki bezpieczeństwa, wspomaga nas wojsko. Zdecydowano o wzmocnieniu kontroli granic i szczególnych ograniczeniach w środkach transportu miejskiego" - relacjonował premier.
"W tej tragicznej chwili, w czarnym dniu dla naszego kraju apeluję do każdego o spokój, ale też o okazanie solidarności. Zostaliśmy poddani ciężkiej próbie" - mówił Michel.
Prokurator federalny Frederic Van Leeuw potwierdził, że sprawcą jednej z dwóch eksplozji, do których doszło w hali odlotów brukselskiego lotniska, był zamachowiec samobójca. Zastrzegł, że wszystkie trzy wybuchy to ataki terrorystyczne.
"Potrzebowaliśmy trochę czasu na zabezpieczenie miejsc zamachów, bo trzeba było się upewnić, czy w bagażach nie było kolejnych niebezpiecznych przedmiotów" - dodał.
"Na razie jest za wcześnie, by podać dokładną liczbę ofiar. Priorytetem jest udzielenie pomocy rannym, wśród których są osoby ciężko ranne" - powiedział. Służby starają się wytropić sprawców zamachów - wskazał.
Według nieoficjalnych informacji podawanych przez media na lotnisku zginęło od 11 do 13 osób, a 35 zostało rannych. Brukselskie przedsiębiorstwo komunikacji miejskiej STIB podało, że na stacji metra zginęło 15 osób, a ponad 50 zostało rannych.
Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze