Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Kolejna masowa demonstracja przeciwko Orbanowi

Mimo deszczu dziesiątki tysięcy Węgrów zebrały się we wtorek wieczorem po raz trzeci przed parlamentem w Budapeszcie, by domagać się od prawicowego rządu Viktora Orbana rozpoczęcia rozmów ws. reformy systemu oświaty. Nauczyciele zagrozili strajkiem.

Reuters pisze o ponad 10 tys. uczestników protestów, z kolei zdaniem węgierskiej MTI na placu Kossutha i przylegających do niego ulicach zgromadziło się nawet 50-80 tys. ludzi. Agencje zauważają, że była to największa demonstracja od końca 2014 roku, gdy Węgrzy wyszli na ulice, by protestować przeciw rządowym planom wprowadzenia podatku od internetu.

Wtorkowa demonstracja odbyła się - jak poinformowali organizatorzy - przy wsparciu części pracowników publicznej służby zdrowia i kilkudziesięciu organizacji obywatelskich. Wiec zorganizowano w węgierskie święto, upamiętniające początek narodowego powstania przeciw rządom Habsburgów.

Jak powiedział nieformalny lider protestów, dyrektor szkoły średniej Istvan Pukli, protesty w obronie oświaty popiera trzy czwarte Węgrów, w tym 67 proc. wyborców rządzącej partii Fidesz, a ponadto poparcie dla demonstracji wyraziło 950 instytucji, 70 organizacji i 35 tys. osób prywatnych.

Pukli zapowiedział, że 30 marca nauczyciele zorganizują jednogodzinny ogólnokrajowy strajk, jeśli rząd nie przeprosi za "próby zastraszenia pedagogów" oraz nie przystąpi do poważnych negocjacji w sprawie reformy oświaty. Na spełnienie tych postulatów dał czas rządowi do 23 marca. Zachęcił też do przyłączenia się do strajku "wszystkie osoby, którym zależy na przyszłości ich dzieci". "Życie na Węgrzech powinno zamrzeć na jedną godzinę" - mówił. Zapowiedział, że strajki będą stopniowo wydłużane, dopóki "ten rząd nie zrozumie, że nie może działać wbrew woli narodu".

Według innego przywódcy demonstracji nauczyciele zgłosili 12 postulatów, w tym podniesienia finansowania węgierskiego systemu oświaty do normy unijnej, odciążenia uczniów i opóźnienia zapowiedzianych zmian w maturze.

Podczas wcześniejszych demonstracji żądano też przywrócenia prawa nauczycieli do wyboru materiałów, ograniczenia programu nauczania i liczby przedmiotów wymaganych od uczniów, przywrócenia dyrektorom szkół prawa do podejmowania decyzji w sprawie zarządzania placówkami czy przywrócenia obowiązku szkolnego do 18. roku życia.

W 2013 roku rząd odebrał gminom kompetencje w zakresie prowadzenia szkół i poddał je nadzorowi centralnej instytucji z siedzibą w Budapeszcie, która odtąd kontroluje wszystkie szkoły państwowe i decyduje o losie ok. 120 tys. nauczycieli. Konieczność tych zmian argumentowano m.in. potrzebą wychowywania uczniów w duchu chrześcijańsko-patriotycznym - pisze agencja APA.

Krytycy wskazują, że nowe zasady doprowadziły do przeciążenia nauczycieli pracą, wydłużyły ich godziny pracy, odebrały im prawo do wybierania podręczników oraz zmusiły do korzystania z książek zawierających błędy.

Dotychczas rząd w reakcji na te wystąpienia zdymisjonował sekretarza stanu ds. oświaty i obiecał, że odniesie się do najważniejszych nauczycielskich postulatów.(PAP)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama