O poruszającej tragedii, która wydarzyła się w Moskwie pisaliśmy wczoraj.
"Zawsze, gdy przychodziła wiosna, działo się z nią coś złego i zaczynała robić dziwne rzeczy. Rodzice wtedy zamykali ją na kilka miesięcy w zakładzie psychiatrycznym" - mówi przyjaciel rodziny Bobokułowów, mieszkający w Uzbekistanie, skąd pochodziła zatrzymana.
Według jego relacji kobieta od kilkunastu lat cierpiała na schizofrenię. W jej rodzinnej wiosce wszyscy o tym wiedzieli. Miał to być też powód rozpadu małżeństwa, z którego pochodzi trójka dzieci.
Przyjaciel rodziny powiedział również moskiewskiemu dziennikowi, że nie wie, na co Bobokułowa przeznaczała pieniądze zarobione jako niania, bo dzieci nie zobaczyły od niej ani rubla. Jest to tym ważniejsze, że dysproporcje pomiędzy zarobkami w stolicy Rosji, a pieniędzmi, które dostaje się w byłych republikach radzieckich, są gigantyczne. Dzieci wychowywane były przez dziadków, najstarsze z nich ma obecnie 20 lat i utrzymuje się jako kierowca taksówki.
Moskiewskie śledztwo
Rosyjscy prokuratorzy prowadzą obecnie postępowanie, które ma ustalić, czy kobieta była poczytalna w chwili popełnienia zbrodni. Ciąg zdarzeń wskazuje jednak na to, że nie był to czyn w afekcie, a 39-latka postępowała z zimną krwią.
"Podejrzana czekała, aż rodzice opuszczą mieszkanie z drugim dzieckiem i z nieznanych przyczyn zamordowała 4-latkę, podpaliła mieszkanie i opuściła miejsce zbrodni" mówi Julia Iwanowa, rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Matka 4-letniej Nastii, Jekaterina M. straciła przytomność i trafiła do szpitala bezpośrednio po usłyszeniu tragicznych informacji.
Zamordowana dziewczynka była niepełnosprawna, miała problemy z poruszaniem się i z uczeniem nowych rzeczy.
Napisz komentarz
Komentarze