Lee i czterej jego współpracownicy z wydawnictwa Mighty Current zniknęli w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, co wywołało obawy, że chińskie służby specjalne porwały niektórych z nich. Podczas śledztwa co najmniej jeden z księgarzy został oskarżony o sprzedaż i rozprowadzanie książek krytycznych wobec przywódców Komunistycznej Partii Chin, które są zabronione w Chinach kontynentalnych.
W trwającym 20 minut wywiadzie dla stacji Phoenix Television, który wyemitowano w poniedziałek późnym wieczorem, Lee po raz pierwszy zdał szczegółową relację ze swojego zniknięcia w Hongkongu pod koniec grudnia. Poinformował, że przyjechał do Chin kontynentalnych z własnej woli.
"Zawsze czułem, że jestem obywatelem Hongkongu, obywatelem Chin. Ponieważ ludzie wykorzystywali moje brytyjskie obywatelstwo, by robić sensację z całej sprawy i jeszcze bardziej ją skomplikować, postanowiłem zrezygnować z brytyjskiego paszportu" - powiedział Lee w telewizji nadającej z Hongkongu. "Dlaczego zachowywałem się w tak tajemniczy sposób? Ponieważ musiałem pomóc w dochodzeniu w Chinach kontynentalnych, co wymagało składania zeznań przeciwko pewnym osobom" - dodał.
Lee tłumaczył, że bał się odwetu ze strony tych, przeciwko którym zeznawał. "Wykorzystałem nielegalne sposoby, by się tu przedostać i nie używałem mojego chińskiego pozwolenia" na przekroczenie granicy - powiedział. "W Chinach jestem całkowicie bezpieczny. Moje stosunki z funkcjonariuszami organów ścigania są bardzo dobre. Bardzo dobrze mnie traktują" - zapewniał.
Brytyjski rząd poinformował, że udzieli Lee pomocy - podało BBC po najnowszych wypowiedziach księgarza. Wcześniej szef brytyjskiego MSZ Philip Hammond podkreślał, że Lee został "wbrew własnej woli wywieziony" z Hongkongu. Mimo licznych próśb przedstawicielom brytyjskiego konsulatu w Hongkongu nie umożliwiono na razie kontaktu z Lee.
Wydawana przez KPCh gazeta "Global Times" napisała w poniedziałek, że zatrzymanie księgarzy, w tym mającego szwedzkie obywatelstwo Gui Minhaia, było związane ze śledztwem w sprawie dystrybucji zakazanych wydawnictw.
Zniknięcie mężczyzn wywołało obawy, czy Pekin zamierza utrzymać półautonomiczny status Hongkongu oraz że chińskie władze stosują nową taktykę, by naruszyć zasadę "jeden kraj, dwa systemy", zgodnie z którą ta była brytyjska kolonia jest rządzona, od kiedy została przyłączona do ChRL w 1997 roku. Mieszkańcy Hongkongu korzystają ze swobód niedostępnych dla ich rodaków z innych części ChRL, w tym wolności słowa i prasy.
Krytycy władz w Pekinie często znikają bez wieści w Chinach kontynentalnych. Później okazuje się, że trafili do aresztu. Jednak według mediów do takich wydarzeń wcześniej nie dochodziło w Hongkongu. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze