Od 2011 zaczęło się to zmieniać. Dyrektorem opery został wtedy Duńczyk Kasper Holten, który wniósł do Royal Opera House powiew świeżego powietrza. Wreszcie w Londynie mogliśmy zobaczyć produkcje czołowych europejskich reżyserów takich jak Ollé, Kušej, Herheim czy też Michieletto. Polska publiczność zapewne nie zapomni przedstawienia „Króla Rogera” Szymanowskiego, które osobiście wyreżyserował Holten.
W tym miesiącu Holten wyreżyserował ostatnie przedstawienie jako dyrektor opery w Royal Opera House „Die Meistersinger von Nürnberg” Richarda Wagnera. W gruncie rzeczy jest to produkcja dość tradycyjna i z pewnością daleko tutaj do europejskiej awangardy. Holten z jednej strony po prostu opowiada historię, tak jak jest ona zapisana w libreccie. Tym co sprawia, że jest to jednak przedstawienie wybitne są szczegóły. Sama opera Wagnera jest dość dziwna, szczególnie z teatralnego punktu widzenia. To monumentalne prawie pięciogodzinne dzieło pełne niezwykłej muzyki jest komedią o średniowiecznych zawodach śpiewaczych. Jednak Holten udowadnia, że dla niego nie sztuką jest wystawić „Śpiewaków Norymberskich” nie tylko w sposób interesujący, tak że przez cały czas z uwagą śledzimy akcję sceniczną, Holten także wydobywa z tej opery uniwersalną refleksję o roli sztuki. Reżyser ma tutaj świetne wyczucie ruchu scenicznego i rewelacyjnie przygotował śpiewaków od strony aktorskiej. Nawet drobne gestu są w tym przedstawieniu przemyślane, spójne i pełne znaczeń. Holtenowi udało się w bez pretensjonalności ukazać elementy z commedia dell'arte w dziele Wagnera. Jego produkcja jest momentami zabawna, ironiczna w swoim podejściu do tradycji, ale także nieco nostalgiczna. Opera Wagnera jest niejednoznaczna i Holtenowi rewelacyjnie udaje się uchwycić tę wielowymiarowość „Śpiewaków Norymberskich.” W jego interpretacji jest to dzieło o teatralności i jej roli w naszym życiu społecznym, politycznym, a może także i prywatnym.
Mia Stensgaard przygotowała scenografię nawiązującą nieco do stylu art deco. Scena w pierwszym akcie nawiązuje do londyńskiej Freemasons' Hall. Stensgaard udało się oddać w scenografii przerysowaną, a nawet trochę duszną atmosferę elitarnych angielskich klubów. Kostiumy zaprojektowała Anja Vang Kragh. Stroje oddają pretensjonalność wielkomiejskich elit.
Od strony muzycznej operę Wagnera przygotował Antonio Pappano. Pod jego batutą „Die Meistersinger von Nürnberg” jest niezwykle bogaty. Od pierwszych taktów Pappano prowadził orkiestrę Opery Królewskiej pewnie, ale zarazem z uwagą wydobywając szczegóły Wagnerowskiej orkiestracji. Pappano ukazuje liryczne momenty w tej operze, ale także ironię zawartą w pompatycznych fragmentach. W role Hansa Sachsa wcielił się Bryan Terfel. Jest to jedna z popisowych ról walijskiego śpiewaka. Terfel wykonał ją oczywiście brawurowo. To śpiewak o dużej inteligencji wokalnej dzięki, której przedstawił Sachsa jako nieco melancholijnego mędrca, który dostrzega sztuczność świata elit i ich możliwy koniec. Mam jednak wrażenie, że głos Terfela lata swojej świetności ma już nieco za sobą. Nie da się odmówić temu śpiewakowi wokalnej charyzmy, jednak były momenty gdzie czuło się, że ten głos słabnie. Jako Walter von Stolzing wystąpił również walijczyk Gwyn Hugnes Jones. Bardzo dobrze oddał on butę młodego szlachcica. Duże wrażenie wokalną siłą i wyrazistością zrobiła Rachel Willis-Sorensen. Johannes Martin Kranzle był niezwykle przekonujący w roli Beckmessera. Warto również wspomnieć Allana Claytona, który wcielił się w rolę Davida. Urzekał on nie tylko pięknym, lirycznym głosem, ale także świetnym aktorstwem.
„Die Meistersinger von Nürnberg” będzie można zobaczyć na deskach Royal Opera House do 31 marca.
Napisz komentarz
Komentarze