"Większość z 900 tys. uchodźców, którzy dotarli do Europy w ubiegłym roku, została przyjęta (...) przez tych, którzy mieszkają na greckich wyspach na Morzu Egejskim" - przypomina brytyjski dziennik.
Wyspiarze z Lesbos, Kos, Chios, Samos, Rodos i Leros, włącznie z rybakami, którzy rezygnowali z połowów, by ratować ludzi, będą nominowani przez sławnych i wpływowych akademików z najbardziej prestiżowych uniwersytetów.
Wniosek w tej sprawie musi zostać złożony do 1 lutego, ale inicjatorzy tego planu już spotkali się z greckim ministrem ds. polityki imigracyjnej Janisem Muzalasem, który zapewnił o pełnym poparciu rządu w Atenach.
Autorzy wniosku zwrócą w nim uwagę na fakt, że "ludzie w kraju, który musiał już sobie radzić z własnym kryzysem gospodarczym, umieli odpowiedzieć na przybierającą coraz większe rozmiary tragedię z empatią i poświęceniem" - pisze "Guardian".
Ponieważ tylko osoby lub organizacje mogą być laureatami Nobla, najprawdopodobniej "siatki solidarności", jakie powstały na wyspach, by organizować pomoc dla uchodźców, zostaną oficjalnymi kandydatami - wyjaśnia dziennik.
Grecki aktywista Spyro Limneos mówi w rozmowie z "Guardianem": "Ludzie, którzy zaangażowali się w siatki solidarności, pomagali zdesperowanym (uchodźcom) zanim rządy skłonne były przyznać, że narasta kryzys migracyjny".
"Nigdy nie zapomnę młodych dziewcząt z łodzi, które uratowano na Leros. Uśmiechały się. Nie miały walizek ani żadnych własnych rzeczy oprócz świadectw szkolnych wypisanych po arabsku. Rozłożyły je, żeby wyschły. Była w tym i tragedia, i nadzieja" - powiedział Limneos. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze