Niektórzy muzykolodzy twierdzili, że opera skończyła się z Puccinim, inni obwieszczali śmierć opery wraz z odejściem Straussa. Jednak Royal Opera House swoją ostatnią produkcją „Written on skin” Georga Benjamina udowadnia, że opera nie tylko nie umarła, ale ma się całkiem dobrze.
George Benjamin to jedno z największych nazwisk brytyjskiej muzyki współczesnej. Jego opera „Written on skin” po swojej premierze podczas Festiwalu w Aix-en-Provence w 2012 tryumfalnie przeszła przez Europę, będąc wystawianą między innymi we Francji, Holandii, Portugalii, Niemczech oraz Hiszpanii. Obecnie Royal Opera House prezentuje wznowienie produkcji z Festiwalu w Aix w reżyserii Katie Mitchell. Dzieło to opiera się na średniowiecznej opowieści, udramatyzowanej i nieco uwspółcześnionej przez Martina Crimpa.
Katie Mitchell w swojej produkcji unika dosłowności. Z jednej strony jest to wciąż średniowieczna historia, z drugiej jednak jesteśmy jakby w muzeum lub archiwach, z których rekonstruujemy opowieść. Mitchell ukazuje postacie jako odległe od nas, wymykające się prostej klasyfikacji, ciężko nam je zrozumieć i utożsamić się z ich przeżyciami, jednak w głębszej warstwie są one głęboko poruszające. Jej produkcja mówi o pierwotnych uczuciach, takich jak zazdrość, wstyd, duma, które są tak stare jak ludzkość. Scenografia Vicki Mortimer to dwupoziomowa konstrukcja, której centrum stanowi wnętrze średniowiecznej izby, a reszta to muzealne archiwum. Warto też zwrócić uwagę na świetną reżyserię świateł przygotowaną przez Jona Clarka.
Orkiestrę Royal Opera House poprowadził sam kompozytor George Benjamin. Orkiestracja tego utworu jest bardzo ciekawa. Mamy tutaj niewiele instrumentów smyczkowych, sporo jest natomiast instrumentów dętych oraz perkusyjnych. Mimo to orkiestra nie ma masywnego, ciężkiego dźwięku, lecz nieco impresjonistyczny.
Wokalnie „Written on skin” jest bardzo wymagającą operą. W obecnej produkcji występuje świetny skład solistów, więc był to brawurowy pokaz wokalnej techniki, szczególnie w wykonaniu Barbary Hannigan, która wcieliła się w rolę Agnes. W głosie Hannigan jest niespotykane bogactwo ekspresyjne oraz wokalne aktorstwo, które sprawia, że jej rola jest głęboko poruszająca. W roli jej męża wystąpił Christopher Purves. Purves śpiewał wyraziście, kreując scenicznie mocną postać. Publiczność urzekł również Iestyn Davies w roli Chłopca. Śpiewał on czystym, pięknym kontratenorem, którym wykreował enigmatyczną postać.
„Written on skin” można było zobaczyć na scenie Royal Opera House do końca stycznia, natomiast tym, którym nie udało się obejrzeć tej opery na żywo polecam nagranie DVD wydane przez Opus Arte.
Napisz komentarz
Komentarze