Jak powiedział prok. Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, postępowanie wszczęto na podstawie art. 158 Kodeksu karnego. Przewiduje on karę do lat 3 więzienia dla tego, kto bierze udział w bójce lub pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia. Jeżeli następstwem bójki lub pobicia jest ciężki uszczerbek na zdrowiu, sprawca podlega karze od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Prok. Dziekański dodał, że w ramach śledztwa prokuratura zamierza zwrócić się do strony brytyjskiej o przesłanie kopii materiałów tamtejszego postępowania. Z kolei w Polsce będą przesłuchiwane osoby najbliższe dla pokrzywdzonych, które miałyby jakieś informacje w tej sprawie.
W miniony piątek w Leeds, w hrabstwie West Yorkshire, doszło do napadu na dwóch Polaków. Według brytyjskiej policji, zostali oni zaatakowani przez ok. dwudziestu zakapturzonych nastolatków. Jeden z Polaków został poważnie ranny; trafił do szpitala, bo wymagał interwencji chirurgicznej. Tamtejsza policja uznała atak za przestępstwo na tle nienawiści narodowościowej.
W środę policja z West Yorkshire poinformowała o zatrzymaniu tego dnia w związku z tym pobiciem czterech młodych ludzi w wieku 14, 15 i 16 lat. Są podejrzewani o napaść na tle ksenofobicznym i spowodowanie znacznego uszczerbku na zdrowiu Polaka, a także o naruszenie porządku publicznego. "Pragnę podkreślić, że tego typu przestępstwa i incydenty są kompletnie nieakceptowalne i nie będą tolerowane" - zapewnił szef lokalnej policji Paul Money.
Warszawska prokuratura prowadzi też inne śledztwa w sprawie podobnych ataków, do których doszło w Wielkiej Brytanii od czerwcowego referendum w sprawie wyjścia tego kraju z UE. Jedno z nich dotyczy śmierci Arkadiusza J., pobitego w Harlow, w hrabstwie Essex, pod koniec sierpnia. 40-latek zmarł w szpitalu, w wyniku obrażeń głowy. Śledztwo toczy się też w sprawie ataku na dwóch Polaków kilkanaście godzin po tym, jak ulicami Harlow przeszedł liczący ponad 700 uczestników marsz milczenia.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze