Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Brytyjczyk utonął w czasie wieczoru kawalerskiego w Polsce. „Mówiliśmy, żeby nie balował za ostro"

Ciało 54-letniego Williama Higginsa zostało w sobotę wyłowione z Odry. Mężczyzna zaledwie dzień wcześniej przyleciał do Wrocławia, by świętować zbliżający się ślub syna – donosi „Daily Record”.

Grupa świętujących Szkotów dotarła do Wrocławia w piątek wieczorem. Szampański weekend miał być pożegnaniem z wolnością syna Higginsa – 25-letniego Marka, którego ślub był planowany na przyszły miesiąc. Rodzina pochodzi z Drongan w Ayrshire.

Policja uważa, że motyw rabunkowy jest mało prawdopodobny, ponieważ dokumenty mężczyzny znalezioni w jego spodniach. Najprawdopodobniej w zdarzeniu nie brały udziału osoby trzecie. O przyczynach zgonu więcej dowiemy się po sekcji zwłok oraz policyjnym dochodzeniu..

- Rozmawiałem z nim jeszcze w piatek. Nie mogę się pozbierać. Jego żona Jane jest w opłakanym stanie. Zanim wyleciał żartowaliśmy z nim, że musi na siebie uważać i nie balować za ostro w Polsce. Mówiliśmy mu, że jedzie z młodą ekipą i nie powinien się za bardzo angażować. On się tylko śmiał. Zawsze się śmiał. Nie mogę uwierzyć, że już go nie ma. A jak chodzi o wesele, to nie mam pojęcia, co się teraz stanie. To ostatnia rzecz, o której myślę – mówi jeden z przyjaciół Higginsa.

Mężczyzna pracował w banku Clydesdale.

Daily Mirror komentując śmierć mężczyzny podkreśla, że Wrocław stał się jednym z ulubionych miejsc, gdzie Wyspiarze organizują wieczory kawalerski i powoli przegania w tym Kraków.

Szkotów zachęcają zwłaszcza bezpośrednie połączenia z Glasgow.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama