Do zabójstwa Liama Fee doszło w marcu 2014 r. w pobliżu szkockiego miasta Glenrothes. Maluch miał zginąć z rąk matki i jej partnerki. Nie jest jednak jasne, czy jego śmierć była zamierzona. Wiadomo, że nastąpiła w efekcie obrażeń spowodowanych użyciem bliżej nieokreślonego narzędzia. Kobiety oskarżone są m.in. o nieudzielenie pomocy chłopcu i próbę ukrycia dowodów wskazujących na znęcanie się nad małoletnią ofiarą.
Obie zaprzeczają oskarżeniom, twierdząc, że sprawcą śmierci Liama był inny chłopiec – siedmiolatek, którym „opiekowała” się para. Taką wersję zdarzeń partnerki podawały od samego początku: dyspozytorowi policyjnemu, funkcjonariuszom, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, rodzinie i przyjaciołom, a teraz obstają przy niej również w sądzie.
Treść oskarżenia przeciwko kobietom – 31-letniej Rachel Fee i jej partnerce, 28-letniej Nyomi Fee – liczy pięć stron. Tekst zawiera szokujące zarzuty. Kobiety miały poddawać chłopców wyrafinowanym torturom fizycznym i psychicznym. Dzieci były zamykane w klatce, zmuszane do jedzenia własnych wymiocin, a nawet psich odchodów.
Chłopcy byli wiązani i bici, musieli znosić zimne prysznice i moczyć się we własnych łóżkach, ponieważ mieli zakaz opuszczania pokoju w nocy. Jednemu z maluchów kobiety groziły… obcięciem genitaliów przy użyciu piły. Zamykały go również w pomieszczeniu, w którym hodowały w terrariach węże i szczury, strasząc, że boa constrictor „zjada niegrzecznych chłopców”. Lista zarzutów jest dłuższa i obejmuje szereg innych odrażających formy przemocy psychicznej i fizycznej.
Mimo tak szczegółowych oskarżeń, opartych na zeznaniach chłopców, kobiety stanowczo wypierają się, by dopuściły się jakiejkolwiek brutalności i zaniedbań wobec dzieci. Proces jest w toku, na razie nie wiadomo, jaki wyrok grozi zwyrodnialczyniom.
Napisz komentarz
Komentarze