Wysoki Trybunał orzekł wcześniej w czwartek, że do rozpoczęcia formalnego procesu wyjścia kraju z Unii Europejskiej niezbędna jest zgoda obu izb parlamentu.
Zdaniem Davisa głosowanie w Izbie Gmin i Izbie Lordów może opóźnić wprowadzenie w życie artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego, na mocy którego brytyjski rząd formalnie rozpocznie procedurę wychodzenia z UE.
Wyrok sądu skomentowała też pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon, która już wcześniej oprotestowała wysiłki brytyjskiego rządu, starającego się nie dopuścić do tego, by decydujący głos w sprawie zainicjowania Brexitu należał do parlamentu.
"Orzeczenie jest bardzo znaczące i podkreśla ono chaos i dezorganizację w samym sercu brytyjskiego rządu" - powiedziała Sturgeon.
Szkocka pierwsza minister pod koniec października ponownie zagroziła, że jeśli wola Szkotów nie będzie respektowana w kontekście Brexitu, to przeprowadzą oni kolejne referendum w sprawie ewentualnej secesji od Zjednoczonego Królestwa.
W czwartek Sturgeon podkreśliła, że szkoccy deputowani "z całą pewnością nie zagłosują za czymś, co podważa wolę Szkotów lub godzi w ich interesy".
Dodała też, że stanowisko rządu w Londynie, polegające na próbie uniknięcia głosowania nad rozpoczęciem Brexitu w parlamencie, "nie wynika z jakiejś wzniosłej przesłanki konstytucyjnej, lecz z tego, że (rząd) nie ma spójnego stanowiska, a głosowanie obnaży ten fakt".
Po ogłoszeniu wyroku rzecznik rządu zapowiedział apelację i dodał, że premier jest "zawiedziona" wyrokiem.
Według dotychczasowych planów rządu premier Theresa May zamierzała podjąć decyzję bez ponownego zwracania się do Izby Gmin i Izby Lordów, argumentując, że czerwcowe referendum ws. Brexitu i istniejące prerogatywy ministerialne stanowią wystarczającą podstawę do podjęcia działania.
Wyrok uznawany jest za porażkę premier May. Jej rzeczniczka podkreśliła jednak, że rząd nadal planuje rozpoczęcie procedury wychodzenia z UE przed końcem marca 2017 roku i nie uważa, że czwartkowa decyzja pokrzyżuje te plany.
Ekonomiści Deutsche Bank uznali, że decyzja trybunału osłabia pozycję brytyjskiej premier i zmniejsza szansę na tzw. twardy Brexit.
W istocie, proeuropejscy politycy mają większość w obu izbach parlamentu, co może spowodować, że będą próbowali opóźnić uruchomienie procedury wyjścia z UE do czasu uzyskania satysfakcjonujących gwarancji dotyczących przyszłych relacji ze Wspólnotą, znacząco opóźniając dotychczasowe plany rządu.
W czerwcowym referendum ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej 51,8 proc. wyborców opowiedziało się za opuszczeniem Wspólnoty. Jednak w Szkocji 62 proc. głosujących było za pozostaniem w Unii. Od tego czasu Sturgeon wielokrotnie powtarzała, że opcja kolejnego referendum niepodległościowego w Szkocji "jest na stole". (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze