Lidington stwierdził, że Brexit stanowi „gigantyczne ryzyko” oraz, że „wszystko, co bierzemy za pewnik w kwestii dostępu do wspólnotowego rynku” stanie pod znakiem zapytania. - Wymiana handlowa bez konieczności przechodzenia kontroli granicznych i zajmowania się „papierologią” - wszystkie te udogodnienia mogą nagle zniknąć – mówi minister.
Urzędnik ostrzegł też, że negocjacja nowych umów handlowych z Unią Europejską może zająć Wielkiej Brytanii nawet do dziesięciu lat. - Zazwyczaj negocjowanie umów między Unią Europejską a innymi krajami, podobnie jak negocjowanie innych umów bilateralnych, zajmuje sześć, siedem, osiem a nawet więcej lat – powiedział Lidington.
Na wyobraźnię Brytyjczyków najbardziej może jednak podziałać przestroga dotycząca możliwych ograniczeń swobody podróżowania i zmiany miejsca zamieszkania. - Prawo obywateli Wielkiej Brytanii do długoterminowych wyjazdów i przeprowadzek do innych krajów Unii Europejskiej, takich jak Francja czy Hiszpania, również przejdzie do historii – alarmuje Lidington.
Brexitowe niepokoje podsyciła również Anna Soubry, minister ds. biznesu, która skonstatowała, że przez okres dwóch lat po opuszczeniu UE Wielką Brytanię czeka „niewątpliwy chaos”.
Jeśli Brytyjczycy w referendum 23 czerwca zdecydują o zerwaniu z UE, uruchomiona zostanie procedura przewidziana w Art. 50 Traktatu Lizbońskiego, która rozpocznie proces wychodzenia UK ze struktur unijnych i da rządowi Camerona dwa lata na wynegocjowanie alternatywnych relacji z Brukselą.
Napisz komentarz
Komentarze