Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

80. rocznica testów niemieckiej broni, która miała odmienić losy II Wojny Światowej

W tym roku obchodzimy wiele okrągłych rocznic związanych z II Wojną Światową, m.in. 80 rocznicę lądowania Aliantów w Normandii. Inną z ważnych rocznic, o której warto pamiętać, zwłaszcza na Wyspach, jest rocznica testów niemieckiej tzw. „broni V”, której głównym celem była Wielka Brytania.
Pomnik V-2 w Sarnakach

Autor: Magdalena Thomas

Polacy znacząco przyczynili się do odkrycia lokalizacji produkcji i szczegółów dotyczących budowy tej broni, co doprowadziło do opóźnienia jej zastosowania. Gdyby użycie broni V nie zostało opóźnione, zdaniem Dwighta Eisenhowera, Naczelnego Dowódcy Alianckich Ekspedycyjnych Sił Zbrojnych „nasza inwazja [w Normandii] okazałaby się ogromnie trudna, jeśli nawet nie niemożliwa”. 

Broń V-1, V-2 i późniejsza V-3 to skrót od Vergeltungswaffe, czyli ‘broń odwetowa’, która miała być odwetem Hitlera za zwycięstwa Aliantów. V-2 była drugą z trzech broni odwetowych przeznaczonych do ataku odległych celów. Pierwszy rodzaj broni V-1 był bezzałogowym samolotem odrzutowym, tzw. latającą bombą, natomiast V-2 był rakietowym pociskiem balistycznym o znacznie większym zasięgu. Broń ta początkowo była produkowana w Peenemünde, na wyspie Uznam na Morzu Bałtyckim, gdzie znajdował się ośrodek zbrojeniowy i doświadczalny kierowany przez konstruktora rakiety V-2, Wernhnera von Brauna.

Pierwszy meldunek o produkcji nowej broni został wysłany z Warszawy do Londynu już latem 1942 roku. Początkowo raporty docierające do Wielkiej Brytanii były bagatelizowane, jednak z czasem, gdy bardziej szczegółowe informacje dostarczane były przez polski ruch oporu, zainteresowanie tym tematem rosło. Po informacji o planach rozpoczęcia masowej produkcji tej broni i użycia jej przeciw Anglii, podjęto decyzję o zbombardowaniu ośrodka w Peenemünde. 

Po alianckim nalocie w sierpniu 1943 r., testy zostały przeniesione na wschód Polski, poza zasiągiem nalotów – w okolice wsi Blizna na Podkarpaciu. Na tym terenie już od 1940 r. istniał poligon SS, którego część została wyznaczona teraz na miejsce testów, otoczona drutem kolczastym i pilnie strzeżona. Produkcja rakiet V-2 w tamtym czasie została przeniesiona do podziemnych zakładów Mittelwerk – w okolicy Nordhausen w Turyngii w środkowych Niemczech. Fabryka mieściła się w pomieszczeniach podziemnych wykutych w górze Kohnstein, w których pracowało w strasznych warunkach dziesiątki tysięcy jeńców z pobliskiego obozu koncentracyjnego Dora. 

Pierwszą rakietę testową z poligonu Blizna odpalono na przełomie października i listopada 1943 r. Większość rakiet wybuchała wówczas w powietrzu, pozostałe spadły w okolicy poligonu. Od kwietnia 1944 r. rozpoczęto testy dalekosiężne m.in. w kierunku oddalonej o 270 km lokalizacji na Podlasiu - w okolicy Sarnak w pobliżu rzeki Bug. W sumie w kierunku Sarnak wystrzelono około 100 rakiet, do dziś istnieje kilkanaście lejów po wybuchach, pozostałe leje zostały zasypane. W sumie udokumentowanych jest około 50 miejsc upadku rakiet lub jej fragmentów. 

Niemcy byli informowani drogą radiową o starcie rakiet i mieli za zadanie jak najszybciej dotrzeć na miejsce wybuchu by usunąć ich pozostałości. Partyzanci oraz okoliczni mieszkańcy starali się zbierać szczątki rakiet przed przyjazdem Niemców.

Najbardziej znaczącym wydarzeniem z okresu testów broni było przechwycenie przez Armię Krajową niewybuchu rakiety balistycznej V-2. 20 maja 1944 r. jedna z rakiet spadła nad samym Bugiem i nie wybuchła. Niemcom nie udało się jej odnaleźć, ale szybko została zlokalizowana przez polski ruch oporu i zamaskowana, żeby nie można jej było zobaczyć również z samolotu. Po kilku dniach rakieta została wydobyta przez żołnierzy 8. kompanii 22 Pułku Piechoty Armii Krajowej obwodu "Siedlce" i przewieziona do stodoły w pobliskiej wsi Hołowczyce. Niewybuch został tam rozmontowany i przebadany przez inżynierów z Warszawy. 

W czasie akcji transportu i demontażu rakiety, w okolicznych lasach w pobliżu wsi Mierzwice, Oddział Partyzancki „Zenona” 34 Pułku Piechoty AK prowadził działania w celu odciągnięcia uwagi Niemców. Na skutek tych działań doszło do kilku potyczek, które paru partyzantów przypłaciło życiem. Z potrzeby zachowania tajemnicy partyzanci nie wiedzieli, że uczestniczą w akcji osłonowej wydobycia i rozmontowania rakiety V-2. 

Fragmenty rakiety zostały przewiezione do Warszawy, gdzie zostały poddane badaniom w tajnych laboratoriach AK. Najważniejsze części rakiety, fotografie, schematy oraz wyniki badań zostały przetransportowane do Włoch a następnie do Wielkiej Brytanii w lipcu 1944 roku w ramach operacji lotniczej Most III. 

Do dzisiaj zachowało się w okolicach Sarnak kilka lejów po wybuchu V-2 – największy w lesie Lipowiec koło wsi Kózki. Znajduje się w miejscu, w którym budowana jest teraz droga szybkiego ruchu, ale miejscowi historycy dbają o to, żeby to świadectwo wydarzeń sprzed 80 lat zachować dla przyszłych pokoleń. W Sarnakach znajduje się pomnik ku czci żołnierzy AK z napisem ,,Oni ocalili Londyn". Na odsłonięciu pomnika w 1995 roku obecny był attaché wojskowy Ambasady Brytyjskiej, który publicznie podziękował wówczas Polakom za rozpracowanie budowy i funkcjonowania rakiet V-2. 

Zespół Szkół w Sarnakach nosi imię Bohaterów Akcji V2, a obecnie trwają prace nad projektem Muzeum V-2, które ma się mieścić w starej części budynku szkoły. Część eksponatów ma być wypożyczona z Muzeum Regionalnego im. Mieczysława Asłanowicza w Siedlcach, w kolekcji którego oprócz części i dokumentacji technicznej rakiet są również przedmioty użytku domowego wykonane z fragmentów znajdowanych przez mieszkańców po eksplozjach V-2, które też są świadectwem tamtych wydarzeń.

W tym roku zostanie wydane tłumaczenie na język angielski książki Sławomira Kordaczuka „Próby z latającymi bombami V-1 i rakietami balistycznymi V-2 we wschodniej Polsce w 1944 roku”, gdzie autor opisuje wyniki swoich wieloletnich badań i wywiadów z naocznymi świadkami tych wydarzeń. 

Nie sposób wymienić wszystkich osób, które przyczyniły się do zwalczania broni V. Okazała się ona nie tak skuteczna, jak Hitler przewidywał, niemniej mogła wyrządzić znacznie większe szkody na wyspach brytyjskich, gdyby nie działalność Polaków. Historia ta bardziej jest znana w Polsce niż w Wielkiej Brytanii, tym bardziej ważne jest dotarcie do odbiorców anglojęzycznych i książka ta pomoże przybliżyć te wydarzenia sprzed 80 lat. Na początku września w Ognisku Polskim w Londynie odbędzie się wydarzenie promujące tę książkę oraz prezentujące historię związaną ze zwalczaniem broni V.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama