Kathleen Saxby z Poole przewróciła się w porze lunchu w sobotę, do szpitala trafiła dopiero następnego dnia.
97-latka mieszka sama, na szczęście zawsze ma przy sobie urządzenie, które jeśli zachodzi taka potrzeba natychmiast powiadamia jej opiekunów, iż potrzebuje pomocy. Wsparcie przybyło na miejsce w ciągu godziny, widząc staruszkę leżącą na podłodze w korytarzu, opiekunka chwyciła za telefon aby wezwać pogotowie, wtedy usłyszała, że czas oczekiwania na przybycie ambulansu wynosi około 7 godzin. Pani Saxby spędziła wiele godzin leżąc na podłodze, ambulans przybył do domu pacjentki o godzinie 2:39, 14 godzin od zgłoszenia wypadku pod numerem 999.
Przedstawiciele South Western Ambulance Service (SWAS) przeprosili pacjentkę za „przykry incydent”, syn staruszki nie kryje oburzenia. „Gdyby nie to, że nie mogę zostawić samej w domu bardzo chorej małżonki, sam zdążyłby tam dojechać w tym czasie”, stwierdził syn pani Saxby, który mieszka w Sidcup w hrabstwie Kent.
„Powiedziano mi, że jak dotrą na miejsce to ktoś się ze mną skontaktuje. Nikt nie dzwonił więc sam usiłowałem połączyć się z oddziałem ratunkowym, powiedziano mi żeby zadzwonił za kilka godzin bo mają pełne ręce roboty. Kolejne próby dodzwonienia się spełzły na niczym, uspokoiłem się dopiero wtedy gdy mama zadzwoniła z wiadomością, że wraca do domu”, stwierdził.
„Jestem bardzo zły, ja wiem że w NHS brakuje personelu, ale dlaczego opiekunowie nie mogą podnosić ludzi w takiej sytuacji lub dlaczego nie wysyłają np. straży pożarnej w takiej sytuacji?!”, grzmiał.
„Cały system opieki zdrowotnej i społecznej od wielu miesięcy znajduje się pod ciągłą presją, co oznacza, że niektórzy pacjenci muszą niestety czekać dłużej na przybycie karetkę niż powinni”, czytamy w komunikacie South Western Ambulance Service.
„Nadal daleko nam do szybkości reagowania sprzed pandemii, częściowo z powodu opóźnień w przyjmowaniu pacjentów na oddziałach ratunkowych”.
Napisz komentarz
Komentarze