Ostatnio Grand Théâtre de Genève zaprezentowało nową produkcję tej opery w reżyserii David Alden i pod batutą Marca Minkowskiego.
Muzyka Fromentala Halévy’a jest niejako na granicy epok i stylów. Czerpie ona z wcześniejszej francuskiej tradycji, słychać tutaj echo Glucka, ale także pobrzmiewa tu delikatnie bel canto. Jednak jest to całkowicie oryginalna muzyka, która otwiera nową epokę romantycznej opery. Podobno Mahler określił “Żydówkę” jako jedną z najwspanialszych oper wszech czasów. Dzieło to jednak budziło spory wśród muzykologów, jaki i zwykłych melomanów. Postanowiłem samemu wyrobić sobie zdanie o tej operze oglądając ją na żywo.
Dzisiejsza produkcja zrealizowana w Genewie ukazuje muzykę Halévy’a w jej bogactwie i różnorodności. Marc Minkowski świetnie przygotował Orchestre de la Suisse Romande. Jego interpretacja jest niezwykle dynamiczna i ekspresyjna. Dyrygent wyraźnie nawiązuje do Glucka w warstwie rytmicznej, ale zarazem rozpościera przed słuchaczami pełne, piękne, melodyjne frazy muzyki Halévy’a. Minkowski jest w stanie ukazać “Żydówkę” jako bardzo dramatycznie i uniwersalne dzieło. Interpretacja Minkowskiego nie skupia się na ornamentyce, ale na dramaturgii muzycznej, dzięki czemu muzyka brzmi emocjonalnie.
Bezsprzecznie gwiazdą tej produkcji jest John Osborn, który wykonał partię Eleazara. Amerykański tenor imponował wirtuozerią i muzykalnością. Jego głos posiadał piękną liryczną barwę, natomiast nieskazitelna technika objawiała się w sposobie frazowania i krystalicznych, pewnych wysokich dźwiękach. Ruzan Mantashyan wykonała tytułową partię. Jej interpretacja była poprawna i chwilami technicznie imponująca, ale było to bezpieczne wykonanie, śpiewaczka niejako zbyt kontrolowała swój głos, przez co zabrakło tam emocji. Rolę Princess Eudoxie wykonała Elena Tsallagova. Imponowała ona jedwabistą barwą głosu, ale także subtelnymi ornamentami wokalnymi. Jako Kardynał Brogni wystąpił Dmitry Ulyanov. Jego głos był ekspresyjny i dramatyczny. Najsłabszym spośród solistów okazał się Ioan Hotea, który z trudem radził sobie z partią Leopolda.
“Żydówka” posiada świetnie libretto napisane przez Eugène Scribe. Historia dzieje się w XV wieku podczas Soboru w Konstancji. Tytułowa Żydówka Rachel jest oskarżona o romans z chrześcijaninem, za co grozi jej śmierć. David Alden przeniósł tę historię do okupowanej Francji podczas II Wojny Światowej. Historia ta jest nie tylko przypomnieniem o Holokauście, ale także refleksją nad religijnością, która często służy jak maska, przykrywka dla nienawiści i nietolerancji. Alden nie tworzy realistycznego przedstawienia, ale raczej metaforę, ostrzeżenie. Jest to spójna i dobrze przygotowana produkcja, choć chwilami zabrakło mi tutaj nieco subtelności.
Przy okazji premiery “Żydówki” wywiadu dla Cooltury udzielił Marc Minkowski.
Jacek Kornak: “Żydówka” posiada wspaniałą muzykę i bardzo dobre libretto. Dlaczego opera ta wciąż nie jest częścią żelaznego repertuaru teatrów operowych?
Marc Minkowski: La Juive była bezsprzecznie jedną z najpopularniejszych oper w XIX wieku. Kompozytorzy tacy jak Wagner czy też Berlioz uważali ją za egzemplaryczne dzieło. W XX wieku narastający antysemityzm i szczególnie II Wojna Światowa sprawiły, że ważne dzieła żydowskich kompozytorów musiały czekać na lepsze czasy. Gdy przestanie się wykonywać pewne dzieła traci się pewną ciągłość, tradycję wykonawczą i trudno do nich później wrócić od tak z dnia na dzień. Halévy ale także Meyerbeer musieli czekać dekady, aż znaleźli się dobrzy artyści, którzy odkryli na nowo ich dzieła. Potrzeba było też odważnych decyzji dyrektorów oper, aby przywrócić niektóre ważne dzieła. Warto zwrócić uwagę na praktyczne elementy. Dzieła Meyerbeera czy też Halévy’ego są często długie i wymagające. Opery Wagnera też są długie, ale melomani wiedzą czego oczekiwać. “Żydówka” może budzić czasem obawy ludzi, którzy jej nie znają, ale gdy jej posłuchamy jest ona jak piękny epicki film. “Żydówka” w czasie ostatnich dwóch dekad opera ta zaczęła się pojawiać na najważniejszych scenach operowych. Myślę, że opera ta wkrótce znów zajmie należne jej miejsce w kanonie operowym.
Niektórzy twierdzą, że dziś nie ma już artystów, którzy mogą właściwie wykonać opery takie jak “Żydówka”. Co sprawia, że opera ta jest trudna do wykonania?
MM: Oczywiście jest to nieprawda, ale opinie te wywodzą się z faktu, iż nie było ciągłości wykonawczej w przypadku niektórych dzieł z gatunku grand oper. Obecnie śpiewacy są szkoleni w wykonawstwie włoskiej opery, szczególnie Verdiego, Pucciniego, wielu specjalizuje się w interpretacjach muzyki Wagnera. Opery Halévy’ego stawiają inne wymagania przed wykonawcami. W tym przypadku artyści muszą mieć świetne wyczucie francuskiej deklamacji, wokalną energię i wytrzymałość, ale także pewną lekkość, gdyż są tutaj elementy bel canta. Dla dzisiejszych śpiewaków tego typu repertuar może nie wydawać się naturalnym wyborem, ale jestem przekonany, że z czasem ten typ opery na stałe zagości w repertuarach teatrów operowych.
W XX i XIX wieku “Żydówka” była wykonywana na różne sposoby. Są klasyczne nagrania tego dzieła, które prezentują muzykę Halévy’ego jako ciężką i dramatyczną. Jak ty odczytujesz muzykę Halévy’ego?
MM: Dla mnie ważne jest aby odczytać partyturę Halévy’ego w jej kontekście historycznym, ale zarazem aby zaprezentować współczesnemu widzowi pasjonujące przedstawienie. Halévy czerpał z wcześniejszej muzyki francuskiej, szczególnie z Glucka. Gluck był modelem dla grand opera. Ważny był również w tym kontekście Mozart. Miał on spory wpływ na XIX wieczną operę. Oczywiście są tutaj też elementy włoskiego bel canta. Zarazem warto wspomnieć, że na przykład Wagner dyrygował “Żydówką” i często była ona odczytywana w duchu romantycznym. Aby właściwie zinterpretować muzykę Halévy’ego potrzeba wiedzy o historii muzyki i tradycji wykonawczej. Opera ta nie jest ciężka, jest ona niezwykla dramatyczna. Jest w niej coś cielesnego, fizycznego, pewna bezpośredniość. Jest to wspaniały spektakl, apokaliptyczny i bardzo emocjonalny.
W Genewie po raz pierwszy w swojej karierze poprowadzisz dzieło Halévy’eja. Co sprawiło, że zainteresowałeś się jego muzyką?
MM: Już od kilku lat studiowałem partyturę “Żydówki” i myślałem o tym tytule. Teraz nadażyła się okazja, aby wreszcie tę operę wykonać. Wcześniej wykonywałem już opery z tego okresu. Bardzo polubiłem muzykę Meyerbeera. Przyznam, że kiedyś miałem wątpliwości w sprawie Halévy’ego, ale dziś mogę powiedzieć, że uwielbiam tę muzykę. Halévy jest prostszy, mniej spektakularny, ale bardziej bezpośredni i emocjonalny niż Meyerbeer. Poza tym ta opera przemawia do mnie tak zwyczajnie, po ludzku. W mojej rodzinie byli wyznawcy różnych religii. Mam korzenie żydowskie i polskie. Czuję tę operę szczególnie mocno ze względu na własne pochodzenie.
W świecie muzyki klasycznej masz reputację wybitnego interpretatora muzyki dawnej. Nagrałeś dziesiątki, jeśli nie setki nagrań z orkiestrami historycznymi. Dziś coraz częściej pracujesz ze współczesnymi orkiestrami. Skąd ta zmiana i czy ma ona wpływ na twoje postrzeganie muzyki?
MM: Jestem muzykiem, który stara się być otwarty. Nie chcę się ograniczać do określonego repertuaru czy też jednej orkiestry. Dyrygowałem operami, ale też muzyką instrumentalną od XVII po XX wiek. Myślę, że to czy dyryguję orkiesrą grającą na instrumentach historycznych, czy też współczesnych nie ma większego znaczenia. Wykonując muzykę muszę mieć jasną wizję kolorów, dynamiki temp, których oczekuję i mieć pod batutą dobrych muzyków, którzy są w stanie moją wizję zaprezentować. Muzyka Halévy’ego może być wykonana na instrumentach dawnych, ale także współczesna orkiestra w Grand Théâtre de Genève
świetnie sobie z nią radzi. Podejmuję się różnych projektów muzycznych, które uważam za interesujące. Dyryguję muzyką włoską, francuską i niemiecką. Dyrygowałem też polską muzyką. Kilka lat temu dyrygowałem Halką Moniuszki w Teatrze Wielkim w Warszawie. W każdą z moich interpretacji wkładam moją indywidualną wrażliwość. Wszystko, co wykonuję staram się robić najlepiej jak potrafię. Jako dyrygent jestem niejako sługą dzieła, wkładam wszystko aby zaprezentować piękno muzyki i być wiernym intencjom twórcy, oddać charakterystyczny styl dzieła. W przypadku Halki, pomimo, że nie mówię po polsku, starałem się wykonać tę operę z szacunkiem i miłością. Nie mam ulubionego dzieła, ani repertuaru, ale zawsze staram się wykonywać z miłością. Na koniec chciałbym dodać, że bardzo lubiłem pracować w Polsce. Przez kilka lat pracowałem z Sinfonią Varsovią i mam nadzieję w przyszłości powrócić do Polski. Przyznam, że trochę tęsknię za Warszawą.
Napisz komentarz
Komentarze