Liz Truss stoi w obliczu buntu w Izbie Lordów w związku z proponowanym przez nią projektem ustawy mającej na celu zniesienie części zapisów umowy brexitowej dotyczących Irlandii Północnej, mowa o tak zwanym protokole północnoirlandzkim. Ustawa przeszła już przez Izbę Gmin.
Właśnie w tej sprawie w środę mają spotkać się parowie (członkowie Izby Lordów), projekt ustawy nie podoba się zarówno opozycji jak i Konserwatystom, dlatego dziś będą debatować nad tym, jak zmienić kontrowersyjne ustawodawstwo lub skutecznie je zablokować. Parowie mają się też posiłkować analizami ekspertów w dziedzinie prawa konstytucyjnego, a wszystko po to, by mieć pewność, że ustawa o Irlandii Północnej nie wejdzie w życie. Na razie Izba Lordów nie wyznaczyła daty drugiego czytania projektu.
Tym co najbardziej niepokoi Lordów, jest zawarta w ustawie kwestia zwiększenia uprawnień ministrów, po jej przyjęciu członkowie gabinetu mogliby wprowadzać zmiany w prawie według własnego uznania.
„Martwimy się nie tylko umową brexitową ale przede potencjalnymi problemami konstytucyjnymi. Moim zdaniem mielibyśmy w kraju dyktaturę a nie demokrację parlamentarną i nie są to puste słowa”, przyznał jeden z Lordów.
„Po przyjęciu ustawy parlament da niejako ministrom carte blanche więc będą mogli robić co chcą - bez żadnego wyjaśnienia, w tym łamać prawo międzynarodowe”, dodał.
Inny powiedział - „Musimy być bardzo ostrożni, aby nie zerwać międzynarodowego traktatu”. A właśnie takim dokumentem jest umowa brexitowa której integralną częścią jest sporny protokół północnoirlandzki.
Projekt ustawy najprawdopodobniej będzie omawiany w Izbie Lordów w drugim tygodniu października, parowie mają jednak nadzieję, że zdołają opóźnić tę debatę tak aby dać dodatkowy czas Brukseli i władzom w Londynie na wypracowanie porozumienia.
Napisz komentarz
Komentarze