Agencji Ochrony Środowiska wykryła, że system monitorowania zrzutów ścieków do wody w popularnych nadmorskich miejscowościach w Anglii i Walii jest wadliwy lub nie ma go w ogóle, turyści korzystający tego lata z kąpieli w kanale lub morzu mogli pływać w ludzkich odchodach nie zdając sobie z tego sprawy.
Przedsiębiorstwa wodociągowe monitorują zrzuty z przelewów burzowych (w sposób samoczynny odprowadzają do odbiornika, np. rzeki, nadmiar wody deszczowej częściowo zmieszanej ze ściekami) za pomocą specjalnych urządzeń – Event Duration Monitoring w skrócie EDM, rejestrują one częstotliwość i długość zrzutu.
Agencja Ochrony Środowiska wykazała, że 1 802 tego typu urządzenia rozmieszczone na terenie Anglii i Walii a należące do wodociągów, zbierały informacje przez mniej niż 90% czasu, w 1 717 przelewach burzowych nie ma monitoringu.
W ubiegłym roku jedna czwarta zrzutów ścieków do wszystkich cieków i zbiorników, nie była monitorowana. W Devon i Kornwalii jeden na osiem czujników EDM znajdujących się przy plażach, był uszkodzony lub nie było go wcale. Zrzuty ścieków nie były monitorowane między innymi w Long Rock w Kornwalii, Littlehampton w West Sussex i Lee-on-Solent w Hampshire.
Obok mola w Littlehampton znajduje się kanał odprowadzający deszczówkę ze ściekami, do dziś nie zainstalowano tam czujnika. Najbardziej zanieczyszczone są jednak kąpieliska w Sussex, dotyczy to każdego kurortu/plaży od Brighton do Hastings. Plaże w Bexhill-on-Sea i Normans Bay zamknięto po tym jak doszło do skarżenia wody ściekami.
Napisz komentarz
Komentarze