Trwające od ponad dwóch tygodni negocjacje między władzami Londynu a Ministerstwem Transportu w sprawie dalszego finansowania stołecznej sieci transportu zbiorowego, dobiegają końca zdaniem departamentu. Jednym z warunków podpisania dokumentu stawianych przez rząd, ma być zaakceptowanie corocznych podwyżek taryf o poziomu retail price index (RPI), plus jeden procent.
RPI - indeks cen detalicznych to stara miara inflacji publikowana co miesiąc przez Office for National Statistics. Obecnie jest używany wyłącznie do obliczania wzrostu kosztów utrzymania, płac oraz podstawowych towarów i usług, nie jest to jednak oficjalny wskaźnik inflacji.
Dane o lipcowym RPI zostaną opublikowane jeszcze w tym tygodniu, analitycy oczekują, że będzie on wyższy niż miesiąc wcześniej.
Tymczasem burmistrz Londynu, nie czekając na raport ONS zapowiada, że nie przystanie na żądania resortu transportu. „Propozycja rządu dotycząca wzrostu taryf o RPI + 1%, może oznaczać wzrost cen biletów o 13 a nawet 14% w styczniu. To nie jest w porządku, tak nie może być, dlatego będą protestować”, stwierdził na antenie BBC.
Rzecznik ministerstwa potwierdza – „Osoby dojeżdżające do pracy koleją w całym kraju nie zobaczą dwucyfrowej podwyżki opłat do kwietnia 2023 roku, jednak w przypadku stolicy nie dajemy takiej gwarancji”, oświadczył.
„To kolejny przykład tego, jak antylondyński jest ten rząd”, odpowiada Khan i przekonuje, że negocjacje dotyczące sposobu finansowania transportu zbiorowego w stolicy UK, po dramatycznym spadku liczby pasażerów a więc i przychodów TfL w skutek pandemii, trwają.
Napisz komentarz
Komentarze