Od 1 października rachunki brytyjskich gospodarstw domowych znów wzrosną, tego dnia wchodzi bowiem w życie nowy limit cen energii (to maksymalna kwota, jaką dostawcy energii mogą pobierać od obiorców).
Oczekuje się, że kolejny pułap cenowy wzrośnie o 82% co oznacza, że przeciętna rodzina zapłaci za zużytą energię średnio 3 600 funtów rocznie (obecnie to 1 971 funtów rocznie). To jednak nie koniec złych informacji, kolejna zmiana limitu planowana jest na styczeń 2023 roku, wtedy wysokość rachunków w skali roku, wyniesie średnio 4 250 funtów.
W wyniku skoków cen niemal 32% gospodarstw domowych może popaść w energetyczne ubóstwo.
W ramach protestu przeciwko wszechobecnej drożyźnie, w czerwcu na Wyspach pojawił się oddolny ruch „Don’t Pay UK”, jego twierdza, że jeśli do 1 października ich działania poprze milion Brytyjczyków, zażądają od rządu i firm energetycznych podjęcia odpowiednich kroków zmierzających do obniżenia cen. Jeśli to nie poskutkuje, przestaną płacić rachunki.
Działacze „Don’t Pay” uważają, że skoro firmy energetyczne same chwaliły się wysokimi zyskami w pierwszej połowie roku, więc stać to stać je na częściowe poniesienie kosztów. Roczny zysk (przed opodatkowaniem) National Grid podwoił się i wyniósł 3,4 miliarda funtów.
W ciągu pierwszych sześciu tygodni od powołania inicjatywy, gotowość niepłacenia rachunków zadeklarowało ponad 100 000 osób.
Przeciwnicy „Don’t Pay” podkreślają, że akcja to nic innego jak nakłanianie obywateli do łamania prawa. Odmawiający płacenia rachunków możemy otrzymać karę finansową a w skrajnych przypadkach stanąć przed sądem. Tego typu działania będą miały również wpływ na zdolność kredytową.
W chwili obecnej dług wobec firm energetycznych z tytułu zaległości ma już około 6 milionów odbiorców.
Napisz komentarz
Komentarze