Około połowa z 358 konserwatywnych posłów zdradziła już na kogo zagłosuje w trakcie wyborów na szefa ugrupowania. Aby móc wziąć udział w wyścigu do fotela przewodniczącego, każdy kandydat musi najpierw zdobyć minimum 20 głosów deputowanych, póki co najwięcej zdobył ich Rishi Sunak – 45. Na drugim miejscu uplasowała się Penny Mordaunt – 25 głosów, Liz Truss 21, Tom Tugendhat 20. Pozostali kandydaci na razie nie wyszli poza wymagany limit.
Nie da się ukryć, że były kanclerz wydaje się być faworytem posłów, ale wiele wskazuje na to, że z pozostałymi członkami ugrupowania nie pójdzie mu już tak dobrze. Redakcja prawicowego bloga Conservative Home przeprowadził własną ankietę wśród 1 000 Torysów a jej wyniki dobitnie pokazują, że Sunak co prawda pokonałby Jeremy'ego Hunta, Toma Tugendhata i Sajida Javida, mimo to znalazłby się daleko w tyle za Kemi Badenoch, Penny Mordaunt, Liz Truss, Nadhimem Zahawim i Suellą Braverman.
Dodatkowo we wtorek dwaj wpływowi politycy Partii Konserwatywnej - Nadine Dorries i Jacob Rees-Mogg, przekazali swoje poparcie Liz Truss namaszczając ją na kontynuatorkę polityki Borisa Johnsona. Nieoficjalnie w kręgu lojalistów mówi się o ruchu "Stop Rishi".
Sunaka poparło z kolei dwóch innych długoletnich zwolenników Johnsona – Grant Shapps oraz wicepremier Dominic Raab ale też, do niedawna najbardziej zagorzały obrońca premiera, Mark Harper. To pozwala sądzić, że jeśli którykolwiek z kandydatów będzie w stanie ponownie zjednoczyć partię, to będzie to były Kanclerz. Czy tak się stanie, przekonamy się już za kilka tygodni, tymczasem kampania nabiera tempa i już widać, że będzie ona pełna zwrotów akcji i nieczystych zagrań.
Napisz komentarz
Komentarze