Końca chaosu w branży lotniczej nie widać. W niedzielę, „ze względu na utrzymujące się, trudne warunki atmosferyczne” linia lotnicza EasyJet odwołała 80 lotów z lotniska Gatwick. British Airways, Wizz Air i Vueling również wstrzymały kilka swoich rejsów.
Przewoźnicy podkreślają, że chaos to efekt braków kadrowych - w czasie pandemii linie lotnicze zmuszone były zwolnić tysiące pracowników, teraz, rekrutację nowych utrudnia biurokracja, twierdzą.
Tymczasem minister turystyki przerzuca winę na firmy uważając, że ich oferta nie idzie w parze z możliwościami. „Są zaskoczeni tym jak szybko ludzie wrócili na lotniska, ale mnie to nie dziwi, cały czas mówiliśmy portom i przewoźnikom, że muszą być na to gotowi”, stwierdził Shapps. Jego resort zobowiązał się do uproszczenia procedur w celu przyspieszenia procesu zatrudniania pracowników, zwłaszcza tych, którzy nie muszą przechodzić pełnego szkolenia z zakresu bezpieczeństwa.
Eksperci podkreślają, że decyzja ta owszem, może coś zmienić jednak czasu do pełnego sezonu wakacyjnego, zostało już niewiele czasu. Jeśli sytuacja nie zostanie szybko opanowana, tego lata Brytyjczycy zamiast odpoczywać, będą koczować na lotniskach lub oczekiwać w domach na informację o tym, kiedy i czy w ogóle polecą na urlop.
Jakby tego było mało, w niedzielę mieszkańcy Wysp, którzy chcieli skorzystać z usług Eurostar, także mieli problemy z dotarciem do celu – kilka kursów odwołano, wiele miało opóźnienia, tu powodem utrudnień były problemy z zasilaniem w okolicy Paryża.
Do tego wszystkiego w stolicy Wielkiej Brytanii w poniedziałek o godzinie 8:00 rozpocznie się strajk pracowników.
Napisz komentarz
Komentarze