Bally Singh prowadzi restaurację Hooked Fish and Chips w zachodnim Londynie, mężczyzna przyznaje, że klienci coraz rzadziej zaglądają do lokalu. Powód, to rosnące ceny towarów, które mają swoje odzwierciedlenia w kosztach dań serwowanych w restauracjach. Aby przygotować fish and chips potrzebne są ryby, ziemniaki, olej, mąka - w ciągu ostatnich miesięcy ceny tych produktów poszły w górę a co gorsza, oleju zaczyna brakować.
W ciągu jednego roku ceny ulubionych ryb Brytyjczyków - dorsza i plamiaka, wzrosły o 75%, oleju słonecznikowego o 60% a mąki o 40%. To nakręca spiralę cenową w efekcie czego, Brytyjczycy wolą zjeść obiad w domu, bo tak taniej.
Dorsz z frytkami w lokalu Singha kosztuje w chwili obecnej 9,50 GBP, rok temu 7,95 GBP. Restaurator podkreśla jednocześnie, że gdyby chciał przerzucić wszystkie koszty przygotowania dania na klientów, musiałby wycenić swoje fish and chips na 11 funtów.
„Trudno jest w obecnej chwili utrzymać rozsądne, konkurencyjne ceny, dlatego obserwujemy odpływ klientów”, przyznał restaurator.
Company Debt - firma zajmująca się zadłużeniami szacuje, że do końca tego roku, jedna trzecia lokali serwujących fish and chips może zbankrutować z powodu presji cenowej.
Napisz komentarz
Komentarze