W ciągu ośmiu dni od zgłoszenia pierwszego przypadku Covid-19 w Korei Północnej liczba odnotowanych pacjentów z objawami tej choroby przekroczyła 2 mln, czyli prawie 8 proc. ludności kraju. Oficjalny bilans zgonów wzrósł do 65 – wynika z informacji przekazanych przez państwową agencję KCNA.
Źródło w prowincji Hamgjong Północny przekazało w tym tygodniu japońskiemu portalowi Asia Press, że mieszkańcy wciąż chodzą do pracy, ale nie wolno im wyjeżdżać z miasta, a w nocy obowiązuje godzina policyjna. W aptekach nie można już kupić nawet leków na przeziębienie ani krajowej aspiryny, targowiska z żywnością zamknięto 15 maja, a osoby poddane kwarantannie nie otrzymują paczek z jedzeniem – powiedziało źródło.
Władze Korei Płn. odrzuciły wcześniej szczepionki i lekarstwa oferowane przez inne państwa, ale w tym tygodniu w tajemnicy sprowadziły samolotami podstawowe zaopatrzenie medyczne z Chin. Zasoby są tymczasem zwożone do Pjongjangu z prowincji, gdzie szpitale od dawna mierzą się już z niedoborami – podał dziennik „Wall Street Journal”, powołując się na zbiega z Korei Płn., który utrzymuje kontakty z mieszkańcami kraju.
Eksperci podejrzewają, że koronawirus krążył w Korei Płn. już wcześniej, ale teraz stał się poważnym problemem dla przywódcy kraju Kim Dzong Una, ponieważ zaczął się na szeroką skalę szerzyć w Pjongjangu. Pojawiły się spekulacje, że wirus mógł się tam rozprzestrzenić wśród tysięcy uczestników parady wojskowej z 25 kwietnia – podał „WSJ”.
Na podstawie oficjalnych informacji nie sposób ocenić prawdziwej skali problemu, ale obrońcy praw człowieka oceniają, że koronawirus szerzący się wśród niezaszczepionej ludności Korei Płn. może potencjalnie wywołać największy kryzys zdrowotny od wielkiej klęski głodu, która w latach 90. XX wieku doprowadziła tam do śmierci ponad miliona ludzi.
Według komentatorów zubożała Korea Płn. nie dysponuje wystarczającą liczbą zestawów testowych, by badać osoby z objawami. Północnokoreańska służba zdrowia uznawana jest za słabo wyposażoną i niewydolną. Rodzi to obawy, że kraj może się stać wylęgarnią nowych, potencjalnie groźnych wariantów koronawirusa. Z drugiej strony, jeśli fala zakażeń nie doprowadzi do poważnego kryzysu, to po osiągnięciu odporności zbiorowej władze mogą otworzyć granicę z Chinami i wznowić handel, co pomogłoby złagodzić zapaść gospodarczą.
Napisz komentarz
Komentarze