Dziennikarze BBC dotarli do nagrania, na którym mężczyzna grozi kobiecie śmiercią wymachując maczetą. Mimo iż zebrane przez reporterów dowody jasno wskazują na to, że współpracownik MI5 stanowi zagrożenie dla otoczenia, rząd pozwał stację w celu wstrzymania publikacji materiału. Sąd nie zgodził się też na ujawnienie danych osobowych mężczyzny ze względu na "bezpieczeństwo narodowe".
Ofiara - obywatelka Wielkiej Brytanii, poznała agenta MI5 na portalu randkowym, po jakimś czasie para zamieszkała razem. Przez pierwsze tygodnie mężczyzna zachowywał się normalnie - "był czarujący", przyznaje. Niestety po jakimś czasie przekonała się, że do czynienia z "opętanym przemocą" mizoginem - agent miał wielokrotnie dopuścił się napaści seksualnej na niej, był agresywny i brutalny, dodatkowo, aby ubezwłasnowolnić partnerkę, wykorzystywał swoją pozycję w służbach specjalnych.
"Miał nade mną pełną kontrolę. Byłam cieniem człowieka", wyznaje kobieta.
"Pod koniec trwania naszego związku dyktował mi gdzie mogę pójść a gdzie nie, z kim się zobaczyć, nawet to gdzie pracowałam".
Kobieta załamała się - "sprawił, że czułam się absolutnie bezwartościowa, cynicznie wykorzystał fakt, że miała problemy ze zdrowiem psychicznym aby znęcać się nade mną".
Mężczyzna przed długi okres ukrywał również swoją prawdziwą tożsamość, jak wykazało śledztwo BBC, przez wiele lat pracował dla MI5 jako tajny informator - CHIS - skrót od Covert Human Intelligence Sources, w tym czasie często zmieniał imiona i nazwiska.
Jak się okazuje, brytyjskie prawo dopuszcza w przypadku takich osób możliwość popełnienia przestępstwa w ramach działań prowadzonych pod przykrywką, choć wyłącznie w celu uzyskania dostępu do informacji czy danych wywiadowczych ratujących ludzkie życie lub jeśli w grę wchodzi ochrona bezpieczeństwa agenta. Jak widać może to prowadzić do nadużyć a nawet patologii.
W trakcie jednej z prób sterroryzowania partnerki, informator MI5 rzucił się na nią maczetą, kobieta nagrał ten incydent grożąc, że przekaże wideo policji, czym doprowadziła mężczyznę do furii. Kilka godzin później agresor zaatakował ponownie, tym razem nożem, niewiele brakowało a poderżnąłby kobiecie gardło. Na miejscu pojawiła się policja, mężczyznę aresztowano i oskarżono o znęcanie się nad partnerką mimo to nie zabezpieczono nagrania z jej telefonu, gdy sprawa trafiła do sądu Crown Prosecution Service (CPS) umorzył jednak sprawę z powodu braku dowodów.
Zdesperowana kobieta zdecydowała się na nagranie kolejnego filmu, dopytywała partnera o jego pracę, imię, nazwisko, na co odparł "aby uważała, bo za zadawanie zbyt wielu pytań może zostać zabita". Zasugerował też, że podczas ostatniej napaści niemal to zrobił.
"To jest we mnie cały czas. Ten morderczy zew zawsze był we mnie. Codziennie wyobrażam sobie, jak biję kogoś na śmierć... To jestem ja", wyznał.
W końcu agent MI5 wyrzucił z domu swoją dziewczynę, sam zniknął aby uniknąć kary. Jak się okazało, funkcjonariusze, którzy interweniowali w mieszkaniu pary po ataku z maczetą, w trakcie przeszukania lokalu znaleźli wiele nazistowskich materiałów, w tym prywatny dziennik mężczyzny w którym pisał o zabijaniu Żydów ale też o chęci zgładzenia partnerki. Jednostki antyterrorystyczne zabezpieczyły dodatkowo dowody pozwalające prokuraturze oskarżyć mężczyznę o terroryzm.
W toku wyszło również na jaw, że współpracownik brytyjskich służb w podobny sposób terroryzował dwie inne kobiety.
Napisz komentarz
Komentarze