Jest ksiądz proboszczem polskiej parafii pw. św. Wojciecha na South Kensington, jednak dzisiejszą rozmowę zaczniemy od strony- literackiej. Niedawno wydał ksiądz obszerną publikację książkową pt. Zgorszeni Bogiem. Dlaczego zdecydował się ksiądz wydać tę książkę i dlaczego właśnie w tym czasie?
Pewnie natchnął mnie Duch Święty. Chciałem podzielić się z czytelnikami moim doświadczeniem Boga i pokazać, jak rozpoznaję Jego obecność i Jego działanie w różnych życiowych sytuacjach i wydarzeniach. Chciałem pokazać Boga, którego rozpoznaję w Słowie Bożym. W końcu chciałem się podzielić doświadczeniem Boga, którego widzę, gdy patrzę w historię mojego życia. Paradoksalnie najczęściej „mogą Go widzieć tylko tonący” („Only drowning men could see Him”) – jak śpiewał Leonard Cohen w „Suzanne”. Tych, którzy nigdy nie tonęli, albo lepiej – zapomnieli, że tonęli – taki Bóg gorszy. Stąd tytuł książki – „Zgorszeni Bogiem”. Żyjemy w czasach niepokoju, niepewności i lęku. Pandemia, wojna na Ukrainie, kryzys ekonomiczny i gospodarczy. Ta książka ukazała się dlatego właśnie teraz, by ludziom dać światło nadziei pośród wszechogarniającej ciemności.
Jaki cel przyświecał księdzu przy tej publikacji?
Chciałem podzieli się moim osobistym doświadczeniem wiary i pokazać, że Ewangelia nie jest oderwana od codzienności, ale stanowi jej integralną część. To właśnie w Ewangelii znajduję odpowiedzi na niełatwe pytania i wątpliwości. Adresatami tej książki są przede wszystkim ci wszyscy, którzy czują, że ich wiara osłabła, którzy oddalili się od Boga i od Kościoła. To także ci wszyscy, którzy dopiero szukają Boga w swoim życiu. Adresatem jest każdy z nas, bo każdy z nas przeżywa swoje codziennie troski, problemy i zmagania. Ta książka ma być źródłem nadziei. Ma nam pomóc lepiej poznać i zrozumieć Boga. Poznając Go i odkrywając Jego cichą i nienarzucającą się obecność w naszej zabieganej codzienności, zaczynamy coraz wyraźniej widzieć, że „nasze życie – jak pisze ks. Tomáš Halík – widziane oczyma wiary, nie jest – «…tale told by an idiot, (…) signifying nothing» – bezmyślnym bełkotem głupca, jak powiada Szekspirowski Makbet. Jest historią, której ukrytym autorem jest sam Bóg. Nie kieruje nami jednak, jak kukiełkami; dramat, wobec którego nas postawił, przypomina komedię dell’arte – przedstawienie, w którym dał nam ogromną przestrzeń do improwizacji. Boski rękopis poznamy po jego bezgranicznej wspaniałomyślności, po jego niepojętym zaufaniu do naszej wolności” (T. Halík, „Od podziemnego Kościoła do labiryntu wolności. Autobiografia”, Kraków 2020, s. 16).
Czy w czasach współczesnych, kiedy częstokroć nie potrafimy nawiązać relacji między sobą, ludzie potrafią nawiązać relację z samym Bogiem?
To sprawa bardzo indywidualna. Prawdą jednak jest, że doszliśmy do takiego momentu w naszej kulturze (bo nie w wierze), że wszystkim się wydaje, iż żyjemy jeszcze w chrześcijańskim świecie – bo mamy dookoła kościoły, bo nawet na poziomie popkultury mamy sporo znaków i kodów chrześcijańskich, mamy partie mówiące o sobie, że są chadeckie albo nawet katolickie, mamy rozmaite charytatywne instytucje, które deklarują, że są chrześcijańskie. W tym wszystkim uznaliśmy pytanie o stosunek do Jezusa za niestosowne. Mamy „chrześcijaństwo” bez Jezusa. Podejmujemy czasem różne aktywności, ale nie ma w tym Jezusa. Wiele osób chodzi jeszcze w niedzielę do kościoła, ale nie zawsze wynika to z relacji z Jezusem, lecz z tradycji. I bardzo często rozprawiamy, jakie mamy pragnienia, oczekiwania i że my będziemy rozstrzygać, co jest słuszne, a co nie. Ale u początku bycia chrześcijaninem jest spotkanie z Jezusem. Zawsze najpierw jest relacja z Nim. Najważniejsze pytanie w moim życiu to: czy znam Jezusa i co to zmienia, że Go znam? Czy mogę powiedzieć: wiem, że żyje, spotkałem Go. I to, że Go spotkałem, jest dla mnie najważniejszym spotkaniem w życiu. Koniec. To właśnie tworzy chrześcijaństwo – co do istoty.
Zatem jaka jest księdza może nie tyle recepta, co sposób na to, byśmy odzyskali gubione z czasem relacje?
Nie ma gotowych recept, podobnie jak nie ma prostych odpowiedzi na trudne pytania. Jestem ostatnim, który by kogokolwiek chciał pouczać czy dawał recepty. Ale skoro Pan zapytał, postaram się odpowiedzieć. Jakkolwiek zabrzmi to „kościółkowo” i niemodnie, dla mnie jedyną drogą jest powrót do Boga. Tylko On nie jest zawodny. Tylko On jest wszechmocny. Niezmiennie od wieków, źródłem naszej nadziei, radości i pokoju jest Zmartwychwstały Chrystus. Wychodząc z grobu, pragnie tchnąć w nas nowe życie i sprawić, że znów poczujemy się wolni. Zmartwychwstanie przypomina nam, że to On jest „zwycięzcą śmierci, piekła i szatana”; że to On jest większy od wszystkich naszych lęków i niepewności; że On zawsze zwycięża. Bóg chce nas dzisiaj kolejny raz przekonać, że może w naszym życiu dokonać rzeczy niemożliwych! Tak niemożliwych, jak odwalenie kamienia grobowego I wyjście z grobu! Tak niemożliwych, jak niemożliwe jest Zmartwychwstanie! Z tego można czerpać radość i pokój. Powrót do Chrystusa i przyjaźń z Nim nie daje nam gwarancji, że znikną krzyże, poczucie osamotnienia, małe i wielkie dramaty. Wiara jednak i bliska więź z Chrystusem dają mi przekonanie, że to nie życiowe trudności panują nade mną, ale ja jestem ich panem, tak jak Jezus jest Panem życia i śmierci.
Abp Grzegorz Ryś we wstępie napisał: “Jezus wciąż na nowo przychodzi, by szukać i ocalić życiowych rozbitków, ludzi skompromitowanych przez grzech, uważających się za najmniejszych, niegodnych, poniżonych i zredukowanych niemal do zera. On kocha podnosić takich ludzi. Więcej nawet – kocha przez nich działać!”. Proszę rozwinąć ten wątek, wszak może to dotyczyć każdego z nas…
Tego nie napisał abp Grzegorz Ryś, bo on nie napisał wstępu. On jest autorem krótkiej przedmowy, czy też recenzji. Wstęp napisałem ja. Na kartach Ewangelii Jezus objawia nam Oblicze Boga Miłosiernego. Lituje się nad ludzkim nieszczęściem, pochyla się nad cierpiącymi, znajduje czas dla zagubionych i szuka ich. Idzie do celników, grzeszników, prostytutek, ludzi przez społeczeństwo skreślonych, zmarginalizowanych. Taki właśnie jest nasz Bóg. On codziennie, każdego ranka na nowo nas szuka. Nie jest Bogiem – jak wielu błędnie sądzi – srogim, bezdusznym, surowym i okrutnym. I taki Bóg dzisiaj wielu gorszy. Zwłaszcza tych, którzy uważają się za nieskazitelnych I świętych. Gorszy radykalnych obrońców wiary i strażników moralności, zwolenników wykorzeniania zła w każdym czasie i o każdej porze, walecznych tropicieli rozmaitych śmiercionośnych ideologii i wszelkiej maści -izmów: konsumpcjonizmu, materializmu, postmodernizmu, dżenderyzmu etc. Gorszy nas – współczesnych kryptomanichejczków, z łatwością dzielących ludzi na dzieci światłości i ciemności, walczących, zbawiających świat I próbujących własnymi sposobami wypracować sobie wieczną nagrodę. Gorszy nas, gdy nie pojmujemy faktu, że – jak przypomina nam papież Franciszek – „zbawienie ofiarowane nam przez Boga jest dziełem Jego miłosierdzia. Nie ma takiego ludzkiego działania, niezależnie od tego, jak mogłoby być dobre, przez które moglibyśmy zasłużyć na tak wielki dar” (Franciszek, adhortacja apostolska Evangelii gaudium, 112).
Wiem, że ma ksiądz już pierwsze spotkania autorskie. Jak książka została przyjęta zarówno przez czytelników, jak i krytyków?
Za mną już premiera książki w Miłosławiu, którego to miasta mam zaszczyt być Honorowym Obywatelem oraz spotkanie autorskie w moim rodzinnym Łobzie. W przyszłym tygodniu kolejne spotkania: w Poznaniu, Kaliszu i dwukrotnie we Wrocławiu. Przygotowywane jest spotkanie w Szczecinie, Warszawie, Łodzi i Krakowie. Książka jest przyjmowana bardzo dobrze. Otrzymuję wiele pozytywnych sygnałów od czytelników. Zwłaszcza od ludzi ze swoistego pogranicza, którzy niekoniecznie z Kościołem mają wiele wspólnego. Bardzo mnie to cieszy. Podobnie jak fakt, że książka sprzedaje się jak przysłowiowe „świeże bułeczki”.
A propos spotkań autorskich. Czy i kiedy możemy liczyć na takowe w Londynie?
Mam nadzieję, że w czerwcu. Muszę szczerze przyznać, że bardzo brakuje mi czasu. Dlatego po cichu liczę, że ktoś podejmie się zorganizowania takiego spotkania.
Gdzie można nabyć “Zgorszonych Bogiem”?
Książka jest dostępna we wszystkich chyba księgarniach internetowych. Można ją kupić także w księgarniach sieci „Empik”. W Londynie dystrybucją zajmuję się osobiście. Książkę można nabyć po niedzielnych Mszach św. w naszej parafii – zarówno na Kensington (kościół pw. Św. Kutberta, 50 Philbeach Gardens, SW5 9EB – Msza niedzielna o 13.30) jak i na Hendon (kościół pw. Św. Patryka, 167 West Hendon Broadway, NW9 7EB – Msza niedzielna o 11.00).
To pytanie kieruję do autora i – jak mniemam – miłośnika książek, mniej do osoby duchownej – skąd to zamiłowanie do książek i literatury ogólnie?
Od zawsze byłem humanistą. Lubiłem czytać, ale lubiłem też pisać. Swego czasu, zanim poszedłem do seminarium, zastanawiałem się czy nie pójść na studia dziennikarskie. Poza tym nie wyobrażam sobie, żebym jako ksiądz nie czytał książek i gazet. Bez tego nie mógłbym skutecznie przepowiadać Ewangelii, ponieważ byłbym „odklejony” od rzeczywistości i oderwany od świata, a mój warsztat językowy – szalenie ważny w przepowiadaniu – byłby bardzo ubogi.
- Jak już wspomniałem jest ksiądz proboszczem polskiej parafii pw. św. Wojciecha na South Kensington. Ostatnie doniesienia dotyczące działalności parafii były niepokojące. Po niemal 80 latach obecności w Little Brompton Oratory zostaliście pozbawieni możliwości korzystania z tego wyjątkowego miejsca. Jak na chwilę obecną wygląda ta sytuacja?
To prawda. Nie jest tajemnicą, że kilka miesięcy temu nasza wspólnota została pozbawiona kościoła, z którego korzystaliśmy od 1942 roku. W tym roku obchodzimy 80-lecie istnienia naszej parafii. Świadomie nie używam tu trybu przypuszczającego i nie mówię „obchodzilibyśmy”, ponieważ parafia nadal istnieje, ma się bardzo dobrze i przygotowuje się do jubileuszu. Oficjalnie z Little Brompton zostaliśmy wyproszeni z powodu pandemii. Było to na początku marca 2020 roku. Później, gdy świątynie zostały otwarte, my nadal nie mogliśmy wrócić. Tłumaczono nam, że wciąż trwa pandemia, a z Little Brompton korzystają tylko I wyłącznie starsi zakonnicy, dlatego wymagana jest permanentna izolacja tego miejsca. I tak to trwało. Później przestałem otrzymywać jakiekolwiek odpowiedzi na moje zapytania kierowane do gospodarzy tego miejsca. Finalnie jednak nadeszła odpowiedź, której się spodziewaliśmy: z uwagi na sytuację po pandemii i konieczność przemodelowania posługi duszpasterskiej w naszej parafii, nie przewidujemy otwarcia Little Brompton Oratory dla użytkowania publicznego. Dlatego od 24 kwietnia 2022 roku nową siedzibą naszej parafii jest kościół Św. Kutberta w dzielnicy Kensington & Chelsea w Londynie (Earls Court) – 50 Philbeach Gardens, SW5 9EB. Korzystamy również z kościoła pw. Św. Patryka na West Hendon w Londynie – West Hendon w Londynie – 169 West Hendon Broadway, NW9 7EB. Nasza parafia to otwarta na każdego wspólnota ludzi wierzących, wątpiących I poszukujących. To wspólnota Kościoła, ale też swoisty „dziedziniec pogan”. Podobnie, jak w Kościele jest miejsce dla każdego, tak również w naszej parafii każdy może znaleźć swoje miejsce. Od lat naszym pragnieniem jest, by parafia Św. Wojciecha była przestrzenią dialogu, wymiany myśli, promocji polskiej kultury i ewangelizacji. Zapraszamy do nas!
W jakim więc nowym miejscu funkcjonuje parafia pw. św. Wojciecha?
Od 24 kwietnia 2022 roku nową siedzibą naszej parafii jest kościół Św. Kutberta w dzielnicy Kensington & Chelsea w Londynie (Earls Court) – 50 Philbeach Gardens, SW5 9EB. Korzystamy również z kościoła pw. Św. Patryka na West Hendon w Londynie – West Hendon w Londynie – 169 West Hendon Broadway, NW9 7EB.
Prosze powiedzieć, gdzie szukać informacji dotyczących bieżącej działalności i bieżących spraw parafii?
Aktualne informacje z życia naszej parafii – rekolekcje, spotkania, koncerty – na naszej stronie internetowej: www.parafia-kensington.uk oraz profilu facebookowym: Polska parafia pw. Św. Wojciecha na Kensington & Chelsea w Londynie.
Napisz komentarz
Komentarze