Choć Sinn Fein wygrało wybory do parlamentu Irlandii Północnej i ma prawo wyznaczyć premiera, to nie może rządzić krajem samodzielnie – zgodnie z zasadą podziału władzy (power sharing), która wprowadzono w latach 90-tych XX wieku.
Przegrani - Demokratyczna Partia Unionistyczna (DUP) blokuje tymczasem powołanie rządu opóźniając nominacje swoich ministrów, w piątek deputowani DUP nie wzięli tez udziału w wyborach nowego spikera parlamentu. Politycy ugrupowania domagają się daleko idących zmian w protokole północnoirlandzkim.
Impas paraliżuje funkcjonowanie kraju, dlatego w poniedziałek do Belfastu wybiera się premier Wielkiej Brytanii, Johnson ma odbyć na miejscu szereg spotkań z przedstawicielami obu ugrupowań. DUP nie ma jednak co liczyć na uległość Londynu, szef Downing Street 10 zamierza przekazać unionistom, by wzięli się do pracy - wykonywania powierzonych im przez wyborców obowiązków. Co więcej, wszelkie ewentualne działania w sprawie protokołu, uzależnia od tego, czy w Irlandii Północnej powstanie rząd.
Jak donosi The Sky News, Johnson ma zaprzeczyć temu, że Londyn rozważa możliwość zerwania protokołu północnoirlandzkiego przyznając, że traktat regulujący wymianę towarów między Wielkiej Brytanii a krajami wspólnoty jest niezbędny, bo tylko tak można uniknąć powstania twardej granicy między Republiką Irlandii a Irlandią Północną. Przyzna jednak, że umowa handlowa narusza „równowagę polityczną i więzi gospodarcze łączące Irlandię Północną z resztą Zjednoczonego Królestwa”.
Tymczasem szefowa Sinn Fein - Mary Lou McDonald uważa, że zamiary Londynu nie są szczere. „Rząd w Londynie nigdy nie działa w dobrej wierze”, oświadczyła w sobotę. „Protokół jest efektem Brexitu, o który tak zaciekle walczyli Konserwatyści oraz DUP. (…) Teraz nie możemy zgodzić się na to, aby rząd Wielkiej Brytanii użył Irlandii Północnej jak pionka w swojej grze, nie będziemy ponosić konsekwencji nieudanych negocjacji”, stwierdziła.
„To oczywiste, że Torysi są w jest w zmowie z DUP, aby wstrzymywać rozwój naszego społeczeństwa udaremniając wykonanie woli wyborców wyrażonej w wyborach. Dla każdego, kto nazywa siebie demokratą, jest to nie do przyjęcia”, dodała.
Napisz komentarz
Komentarze