Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Monika Lidke

Wokalistka i autorką piosenek, polskiego pochodzenia. Urodziła i wychowała się w Polsce na Dolnym Śląsku, spędziła wiele lat w Paryżu, Od 2006 r. mieszka w Londynie. Zadebiutowała w 2008 r. albumem „Waking up to Beauty”, który Marek Niedźwiecki opisał słowami: „Piękna, delikatna, uzależniająca, nie mogę się uwolnić od tej muzyki. Jestem Pani fanem!”. Kolejny album artystki “If I was to describe you” z 2014 r. był okazją do współpracy z wyśmienitą wokalistką Basią Trzetrzelewską oraz wirtuozem gitary basowej Jankiem Gwizdałą. Wydanie tego krążka zaowocowało koncertem w prestiżowym Studiu Agnieszki Osieckiej.
Monika Lidke

Autor: Fot. Krystian Data

W 2017 r. amerykańska wytwórnia Dot Time Records wydała trzecią płytę artystki „Gdyby każdy z nas” – jej pierwszy zarazem krążek w języku polskim to wysublimowane, intymne aranżacje muzyczne do tekstów poety Andrzeja Ballo. Tym razem do zespolu Moniki dołączyły gwiazdy polskiej piosenki: Anna Jurksztowicz, Dorota Miśkiewicz i Krzysztof Napiórkowski, oraz znani muzycy jazzowi Marek Napiórkowski, Michał Tokaj i Michał Barański.

Czwarty album artystki  „Let the world be a question” ukazał się w czasie pandemii w 2020, jest to pierwszy krążek artystki dostępny na vinylu. W nagraniach towarzyszyło artystce dużo gości: Alle Choir London z UK, Vadomaya Collective z Polski. 

Monika regularnie występuje w Polsce oraz w Londyńskich klubach jazzowych (Ronnie Scott’s, Pizza Express Jazz Club, 606 Jazz Club) oraz na festiwalach jazzowych, chętnie pracuje z innymi artystami na scenie i w studio - często użycza głosu projektom basisty Shez Raja, nagrywa muzykę do filmów i telewizji, tworzy piosenki z międzynarodową grupą muzyków i poetów. Obecnie Monika nagrywa kolejny projekt zatytułowany „Pure listening” na którym przewodnim motywem muzycznym są instrumenty smyczkowe.

 

Aut. Adam Siemieńczyk

[email protected]

 

Uczestniczyłaś w działaniach Poezji Londyn od samego początku. To nam dało dużo energii.

I mnie również - dziękuję za zaproszenie i za naszą długoletnią przyjaźń. Z ogromną radością pobiegłam na spotkanie Poezji Londyn w Jazz Cafe Posk w 2011r. Przyjechało

na nie mnóstwo ciekawych osób - z wieloma do dziś jestem w kontakcie. Chciałam wtedy bliżej zapoznać się z polską społecznością artystyczną w Londynie, tymczasem na spotkanie Poezji Londyn przyjechali również goście z Polski - poeci, muzycy, nawiązały się nowe przyjaźnie, wymiany energii, i dużo, dużo dobrego wydarzyło się od tej pory. Takie spotkania są nam artystom bardzo potrzebne.

 

Okazało się, że jedną z moich ulubionych piosenek napisałaś jadąc przez Londyn na nasze spotkanie.

Chodzi o „Kołysankę dla Janka”. Stworzyliście wtedy w 2011r. na północy Londynu ciepłe, domowe miejsce spotkań dla miłośników słowa. Jechałam do Was na spotkanie zatłoczonym autobusem, byłam w siódmym miesiącu ciąży. Synek Jaś rytmicznie trenował karate w moim brzuchu, autobus zaś utknął w korku i tak zaczęłam mu śpiewać:

„Śpij waleczny mój rycerzyku

zbrojenkę złóż

oczka zmróż

daj odpocząć i mnie ...”

 

Poezja wyznacza różne ścieżki bycia. Pisanie piosenki jest czymś innym niż pisanie wiersza. Czym dla ciebie jest poezja? Nie tylko jako tekst ale również jako sposób myślenia i zapisu świata.

Pisanie poezji to dla mnie bardzo prywatna i szczera rozmowa z własnym wnętrzem. Na początku nie myślę o tym, że ktoś ją przeczyta, to daje wolność. Bywa ona medytacją i schronieniem - dużo wierszy napisałam podróżując po Londynie i teraz dobrze widzę, jak bardzo inspiruje mnie duże miasto - w czasie pandemii zabrakło podróży i niewiele wierszy napisałam. Bywa również krzykiem niezgody na zastany „nieporządek rzeczy”. Bywa modlitwą.

Kiedy doznaję silnych wrażeń, uciekam do świata wewnętrznego aby się z nimi zaprzyjaźnić,

oswajam słowami demony wyobraźni, układam świat na lepsze.

Pisanie wierszy jest dla mnie procesem bardzo osobistym - piszę je przede wszystkim dla siebie. Często jednak z fragmentów wierszy powstają później piosenki. Natomiast piosenki to momenty wytchnienia na polu walki, to są te rzadkie chwile akceptacji, zgody na to co jest. Wyciągam wtedy rękę do drugiego człowieka i śpiewam o tym, że chociaż czeka nas wielka niewiadoma, możemy uczcić to nasze spotkanie w strachu i niepewności, w bólu i

radości, możemy nad tym naszym ludzkim losem zapłakać i pośmiać się z nas samych. I zatańczyć ze strachem. Bywa również tak, że czyjś wiersz staje się piosenką...

 

Jaką rolę odgrywa w twoim życiu język polski?

Najpiękniejszy, najbogatszy język, jaki znam. Niedawno zaczęłam ponownie pisać pamiętnik, trochę w ramach terapii, a trochę, aby uchwycić przemijające fragmenty własnej historii, bo żyjemy w bardzo ciekawych czasach. I oczywiście piszę po polsku. Urodziłam i wychowałam się w Polsce i nasz język jest dla mnie najważniejszy.

 

W wieku szesnastu lat zaczęłam na serio uczyć się francuskiego w liceum, w tym samym czasie poznawałam angielski. Dwie emigracje zrobiły swoje - lubię uczyć się języków więc znam je dobrze. To daje inne spojrzenie na świat. Od niedawna uczę się języka bossa novy - będę śpiewać szeleszczącymi i pełnym słońca dźwiękami brazylijskiego portugalskiego.

Jednak język polski zawsze jest dla mnie najważniejszy.

 

Kim dla ciebie była pani Barbara Jurkowska-Nawrocka?

Pani Basia, poetka, piękna kobieta - trudno się pogodzić z jej nagłym odejściem. Wszystko robiła z ogromną klasą i wdziękiem. Miałam ogromne szczęście spędzić kilka dni w towarzystwie Pani Barbary i jej męża Aleksandra Nawrockiego podczas występów w Polsce w 2012r. Pani Basia towarzyszyła mi w dłuższej podróży do Przystani Matyty na Mazurach, gdzie śpiewałam z Elżbietą Adamiak. Miałyśmy wtedy kilka godzin sam na sam w samochodzie, dwie kobiety, żony, matki, każda z nas bardzo mocno zakorzeniona w umiłowaniu naszej polskiej mowy, przyrody. Dla mnie to był także moment wytchnienia od mojego małego synka-rozbójnika, Pani Basia pięknie to rozumiała I pomogła mi głębiej przeżyć każdą chwilę.

Teksty Pani Barbary mówią językiem serca.

 

Emigracja na trwałe wpisała się w twoje życie. Jak definiujesz siebie w tym kontekście?

Wyjeżdżając z Polski nie myślałam, że zostanę emigrantką na tak długo. Planowałam powrót do kraju po kilku latach. Tymczasem życie ułożyło się inaczej - spędziłam 12 lat w Paryżu, tam zaczęłam pisać piosenki. Kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej pomyślałam - świetnie! skończą się problemy z wizami, będę mogła spokojnie pracować i żyć we Francji. Niestety, a może na szczęście dla mnie – Polacy nie otrzymali automatycznie prawa do pracy we Francji w 2004r. Z kolei w UK otworzył się dla nas rynek i w styczniu 2005 pojawiłam się w Londynie, gotowa na nowe wyzwania. Tutaj bardzo szybko udało mi się wydać pierwszą płytę, zaczęłam występować na Londyńskiej scenie jazzowej, poznałam męża, basistę - Sheza Raja. Tutaj w 2011 urodził się mój syn Jaś. Niedawno uzyskałam obywatelstwo Brytyjskie i wygląda na to, że tutaj teraz jest mój dom. Ale pewnie jak wielu emigrantów-recydywistów - teraz szukam domu w sobie i bliskich mi osobach, nie w miejscach. I nie zarzekam się, że w Anglii zostanę na zawsze, bo 20 lat temu myślałam, że

osiądę we Francji, tymczasem teraz jestem tutaj.

 

Nad czym teraz pracujesz? Gdzie cię można zobaczyć?

W czasie pandemii nagrałam nową, piątą płytę z oryginalnymi kompozycjami. Pełne emocji

aranżacje  na instrumenty smyczkowe napisał brytyjski kompozytor, producent i wiolonczelista Wayne Urquhart. Zagrali na niej znakomici muzycy. Mam nadzieję, że płyta ukaże się za kilka miesięcy. W tej chwili jesteśmy na etapie masteringu. Przede mną dużo pracy - projekt graficzny, wsparcie medialne - dobrze, że idzie wiosna – ona zawsze pozytywnie nastraja mnie do pracy!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama