W ramach trwającej kampanii przedwyborczej, w Wielką Sobotę Nicola Sturgeon odwiedziła miejscowość East Kilbride w South Lanarkshire. W trakcie tej wizyty premier Szkocji weszła na chwilę do zakładu fryzjerskiego gdzie przywitała się z właścicielem i klientami, nie miała jednak na twarzy maski. Całą sytuację uwiecznił swoim telefonem jeden ze świadków zdarzenia, nagranie dotarło do policji.
„Możemy potwierdzić, że otrzymaliśmy skargę, która jest obecnie rozpatrywana”, oświadczył rzecznik Police Scotland.
W odpowiedzi na doniesienia o złamaniu przepisu przez panią premier, rzecznik SNP oświadczył - „Pierwsza minister została zaproszona do zakładu fryzjerskiego spontanicznie, wizyta miała ograniczyć się do plenerów. Już po kilku sekundach premier zoriętowała się, że nie ma maski i od razu ją założyła”.
Szkoccy konserwatyści zarzucają tymczasem Sturgeon cynizm i obłudę. „Nie przestrzega zasad które sama ustanawia. Jest jasne, że nie wierzy w te zasady dlaczego więc ktoś inny miałby to robić”, grzmią.
Tymczasem w poniedziałek 18 kwietnia, obowiązek noszenia masek w transporcie publicznym i przestrzeniach zamkniętych w Szkocji, przestał obowiązywać.
Zmieniły się również zasady dotyczące badań. Osoby nie wykazujące objawów zakażenia koronawirusem, nie muszą już regularnie wykonywać testów przepływu bocznego, rząd wstrzymuje także opłacanie badań. Do końca kwietnia Szkoci z objawami Covid-19, nadal muszą zrobić test PCR i poddać się izolacji.
Napisz komentarz
Komentarze