Według brytyjskich mediów, Johnson ma w niedługim czasie przedstawić plan funkcjonowania z koronawirusem, który według naukowców przechodzi w Wielkiej Brytanii z fazy pandemii w fazę endemiczną, czyli zaczyna przypominać sezonową grypę. To oznacza, że nie zostanie w pełni wyeliminowany, ale hospitalizacje i zgony będą się utrzymywały na stosunkowo niskim poziomie.
Jak podał w niedzielę "Sunday Times", jednym z elementów tego planu ma być odejście od udostępniania darmowych szybkich testów antygenowych na obecność koronawirusa dla wszystkich i ograniczenie ich do miejsc podwyższonego ryzyka, jak szpitale, domy opieki czy szkoły oraz do kluczowych pracowników.
Wprawdzie w niedzielę Nadhim Zahawi, były wiceminister ds. szczepień, a obecnie minister edukacji, zaprzeczył tym doniesieniom, ale wypowiedzi innych członków rządu sugerują, że jednak coś jest na rzeczy. Michael Gove, minister budownictwa, wspólnot i wyrównywania szans, powiedział w poniedziałek, że testy pozostaną darmowe "tak długo, jak będziemy ich potrzebować", ale nie odpowiedział wprost na pytanie, czy rząd może z nich zrezygnować w nadchodzących tygodniach.
Również Johnson niejednoznacznie odpowiedział na pytanie o możliwe zmiany. Zapytany, czy w najbliższych tygodniach mogą się zmienić zasady izolacji bądź dostępu do testów antygenowych, zaapelował do ludzi, którzy jeszcze nie przyjęli dawki przypominającej szczepionki, by to zrobili.
"Robimy wielkie postępy - liczba osób, które dostały dawkę przypominającą, to 36 mln, 90 proc. osób powyżej 50. roku życia już to zrobiło, ale wciąż są miliony, które muszą to zrobić" - mówił.
Naciskany dalej w tej sprawie podkreślił, że "nadal będziemy używać testów jako jednej z naszych najważniejszych linii obrony tak długo, jak będzie to konieczne". Dodał, że podobne argumenty dotyczą tego, czy skrócić okres izolacji zakażonych z siedmiu dni do pięciu i będzie się kierował zaleceniami naukowców. Potwierdził jednak, że propozycja taka jest rozważana przez rząd.
Napisz komentarz
Komentarze